"Delirium. Opowiadania" Lauren Oliver |
"Delirium. Opowiadania" to dodatek do najlepszej i najpopularniejszej trylogii autorstwa Lauren Oliver. Zawiera cztery nowele o tytułach "Hana", "Annabel", "Raven" oraz "Alex". Każda z nowel opowiadania brakujące elementy historii pominięte w trylogii, które nie dotyczą głównej bohaterki - Leny. Opowieść "Hany" dzieje równolegle z historią opisaną w pierwszym tomie. Kolejne nowelki opowiadają historie, które wydarzyły się pomiędzy przygodami z drugiej części. Z kolei historia Aleksa dotyczy trzeciego tomu i tam opisanych wydarzeń. Pozycje, które zawierają wiele tytułów często bywają bardzo nierówne poziomem i łatwo wyróżnić lepsze i gorsze opowiadania. Tym razem wszystkie historie były tak samo dobre i tak samo złe. Nie wybijały się, ani też nie zachęciły do ponownej lektury całej trylogii.
Losy Hany były najmniej dramatyczne, jej uczucia zbliżone są do wrażeń odczuwanych przez Lenę w "Delirium". Lubię utopijną wizję Portland i zawiłość struktur, których obie dziewczyny są częścią. Zawsze lubiłam Hanę. Teraz polubiłam ją jeszcze mocniej, choć wcześniej nie dostrzegłam jej naiwności i braku refleksji nad popełnianymi czynami. Ujęła mnie za to troska o młodszą dziewczynę, którą ledwo znała. Brakowało mi u niej tych ludzkich odruchów, okruchów czułości i słabości. Tego, czego aż za wiele w Lenie z początków trylogii. Jednak nie poznałam dzięki jej opowieści żadnego nowego miejsca, nie odkryłam niczego, czego nie znałam z trylogii.
Annabel nie należała nigdy do moich ulubienic, nie rozumiałam jej postępowania i nie udało mi się do niej przekonać. Ale te rozdziały, które opatrzone były tytułem "Wtedy" sprawiły, że lepiej pojęłam jej postępowanie i pobudki, które kierowały ją w młodości. Rozdziały opatrzone tytułem "Teraz" były zwyczajnie nudne. Choć Krypty nie są miejscem, w którym chciałabym się znaleźć to sposób ich opisu jest nijaki. Nie oddaje w pełni grozy i udręki więźniów z Oddziału Szóstego. Mając w pamięci opisy podobnej celi z trylogii "Dotyk Julii" dochodzę do wniosku, że można lepiej oddać emocje targające więźniarką.
Historia Raven byłą przepełniona sprzecznymi emocjami. Od porannych mdłości, przez wielkie marzenia, lęk o własne życie oraz talent aktorki kończąc na uczuciach do Blue i Tracka. Mimo to nie czytało się tego dobrze. Jakoś nie udało mi się wczuć w jej sytuację. Liczyłam tylko na szybki koniec i dziękowałam w myślach autorce, że nie uczyniła z Raven głównej bohaterki całej trylogii.
Opowieść Aleksa jest chyba najkrótsza ze wszystkich i z pewnością podobała mi się najbardziej. No, być może tak samo mocno jak losy Hany. Ujęły mnie także wspólne elementy fabularne łączące historię Raven z historią Aleksa oraz symboliką samej trylogii. Myślę, że właśnie ta nowela była najbardziej dopracowana i przemyślana przez autorkę. Pozwoliła też lepiej zrozumieć mi Aleksa. I to nie tylko tego cudownego chłopca z samego początku trylogii, ale też dojrzałego mężczyznę, który pojawia się w dalszej części opowieści. Szczególnie spodobała mi się rozmowa miedzy nim a Leną, z czasów, gdy żyli w Portland. Słowa, w których opowiada o chęci bycia aniołem trafiły prosto w moje serce. Warto przeczytać choć tę jedną nowelę, aby zrozumieć psychikę jednego z głównych bohaterów.
Polecam wytrwałym fankom serii. Tym, które nie pogodziły się z otwartą kompozycją "Requiem" oraz tym, które nie mogą zrozumieć zawirowań pod koniec "Pandemonium". Spodoba się zwłaszcza tym, które dobrze pamiętają nawet detale z fabuły. Natomiast okładka jest najbrzydsza ze wszystkich.
Komentarze
Prześlij komentarz