Przejdź do głównej zawartości

"Gra Anioła" Carlos Ruiz Zafón


"Gra Anioła" Carlos Ruiz Zafón
Ile osób na świcie marzy o zostaniu pisarzem? Ile osób śni na jawie o swoich dziełach zdobiących wystawy miejscowych księgarń? Ile osób pragnie, aby stać się rozpoznawalnym i poważanym w literackim środowisku? Jedną z takich osób był David Martin, główny bohater "Gry anioła". Najpierw zatrudniony jako stróż budynku redakcji, potem redaktor lokalnej gazety, później "autor na zamówienie", aby w końcu podjąć się zlecenia od tajemniczego paryskiego wydawcy. Zlecenie napisania książki tworzącej nową, alternatywną religię.

Czytając "Grę anioła" większość porównuję ową książkę do najsłynniejszej powieści Zafóna - "Cienia wiatru". Obawiam się, że to największy błąd jaki czytelnik może popełnić. Mimo, że obie książki należą do tego samego cyklu, łączą je wątki, bohaterowie i miejsca są to dwie, skrajnie różnie książki. "Gra anioła" to powieść natury filozoficznej i religijnej. Poruszane są w niej wątki egzystencjalne, poddające w zwątpienie ogólnoprzyjęte normy etyczne i moralne. Ta książka to coś więcej niż tylko książka. To impuls do zastanowienia się nad samym sobą, swoją wiarą i spojrzeniem na świat. Przygody głównego bohatera, jego miłość i zbrodnie, które go otaczają są jakby drugoplanową częścią tej opowieści. W tej książce najważniejszy jest czytelnik i jego sposób myślenia.


Sama fabuła jest wielowątkowa i skomplikowana. Mnóstwo szczegółów. Mnóstwo akcji pędzącej niczym najnowocześniejsze japońskie pociągi. Mnóstwo krwi. Mnóstwo zbrodni. Grozy. Dramatu. Smutku. Samotności. Mnóstwo wiary we własne marzenia. Szczególnie w finale mnogość doznań jest oszałamiająca. Osobiście musiałam dwukrotnie czytać ostatnie kilkadziesiąt stron, aby wszystko pojąć. A epilog sprawił, że nie mogłam wyjść z podziwu dla kunsztu autora i tak perfekcyjne skonstruowanej fabuły. Winszuję genialności.
Barcelona to cudowne miasto. Jednak w tej powieści jest raczej tłem, niż kluczowym miejscem akcji. Czytelnicy zakochanie w mieście tak skrupulatnie opisanym i przedstawionym w "Cieniu wiatru" mogą być odrobinę rozczarowani brakiem opisów.

"Mistrz i Małgorzata". To pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy podczas lektury "Gry anioła". Nie mogłam powstrzymać się od ciągłego porównywania Andreasa Corelli'ego do bułhakowskiego Wolanda. Porównywania rozmów między głównym bohaterem, a paryskim wydawcą do rozmów prowadzonych na Patriarszych Prudach w Moskwie. Kwestie które wypowiadał Corelli, jego światopogląd i spojrzenie na religię wydawały się być zainspirowane wizją Wolanda.

Jeśli ktoś chciałby poznać historię Cmentarza Zapomnianych Książek w porządku chronologicznym powinien zabrać się na początek za "Grę anioła", a dopiero później za "Cień wiatru". Osoba, która tutaj jest "Młodym Sempere" w "Cieniu..." jest seniorem rodu.

Największą radość sprawiła mi lektura dialogów między Davidem a Izabellą. Dawno nie poznałam tak specyficznej i sympatycznej bohaterki. Bardzo mi szkoda, że występuje tylko w tej jednej powieści. Z chęcią poczytałabym o dalszych poczynaniach krnąbrnej asystentki pisarza. Złota kobieta!



Polecam? Oczywiście! Komu? Każdemu, kto ma siły i chęci wytężać umysł przez sześćset stron. Dlaczego? Ponieważ każdy, absolutnie każdy, powinien zapoznać się z treścią "Gry anioła". Kiedy? Zawsze! To z pewnością jedna z moich ulubionych książek. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z