Główny bohater to
Ryszard Zwierzchowski zwany Zwierzem. Podstarzały rockman mieszkający na
katowickim osiedlu Tysiąclecia. Znienawidzony przez sąsiadów i córkę żyje z dnia
na dzień. Aż pewnego prawie pięknego dnia zostaje ofiarą pioruna. Od tego dnia
już nic nie jest takie jak kiedyś.
"Dreszcz" Jakub Ćwiek |
Książka dla dużych i niegrzecznych dzieci. Niemoralna, nieetyczna i kontrowersyjna. Ale dobra. Nawet
bardzo. Zabawna i wciągająca. Inna, nie spotyka i wyróżniająca się na tle
pozostałych rodzimych książek fantastycznych. Ba! Wyróżniająca się na tle
wszystkich innych znanych mi książek fantastycznych, także zagranicznych
autorów. Książka o skandalicznie krótkim, jednosylabowym i intrygującym tytule.
„Dreszcz” Jakuba Ćwieka.
Nazwisko autora zobowiązuje.
Każda strona, aż wibruje rock n’ rollem i metalowym brzmieniem starych kapel. W
rozdziały wpleciono kilkanaście tekstów różnych popularnych rockowych piosenek
z poprzedniego wieku. Przyznaję, dla wielbicielki dojrzałego rock n’ rolla i młodszego
punka była to olbrzymia zaleta. Za każdym razem, gdy w tekście głównym pojawiały
się słowa znanych mi piosenek mimowolnie nuciłam je pod nosem, a moja sympatia
do tytułowego bohatera rosła z każdym wersem. I choć nie pochwalam jego zamiłowania
do alkoholowych libacji, przygodnych znajomości i szukania inspiracji w
narkotykach to z pewnością podzielam jego miłość do rockowych ballad.
Idealnym czytelnikiem „Dreszcza”
jest nie tylko fan rockowej muzyki, ale też osoba zaznajomiona z komiksami i
filmami o superbohaterach i superzłoczyńcach. Przyznaję, moja wiedza na ten
temat jest poniżej przeciętnej i czasem brakowało mi danych aby zrozumieć
aluzje i żarciki. Jednak główny bohater też nie wykazuje się wiedzą w tej
dziedzinie. Natomiast posiada znaczącą wiedzą odnośnie słów wulgarnych. Takich
epitetów jeszcze nie znałam. I z tego powodu to nie jest książka, dla osób poniżej szesnastego roku życia. I tyle właśnie ma lat najmłodszy z bohaterów –
Anglik, Benjamin. Wpatrzony w Zwierza jak w obrazek Najświętszej Panienki,
dobrze sytuowanych i niezbyt świadomy roli, jaką odgrywa w całej fabule.
Książka długa nie jest,
zawiera kilka rozdziałów, a każdy opisuje jedną z przygód Zwierza po spotkaniu
trzeciego stopnia z piorunem i zyskaniu supermocy godnych Ironmana, Batmana,
czy Spidermana. Akcja jest wartka, czyta się łatwo, sympatycznie i przyjemnie. Nawet
nagromadzenie wulgaryzmów zbyt nie razi i nie odrzuca.Całość uprzyjemniają
ilustracje obrazujące wygląd głównych bohaterów. Najbardziej spodobał mi się
wątek z trojgiem krakowskich mimów w rolach głównych. Pozostałe epizody
nie były równie zabawne i... WYBUCHOWE.
Mam wielką ochotę na
kontynuację. I choć pierwszy tom wpadł w moje ręce prawie przypadkiem to drugi
trafi do czołówki listy zakupów. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Zwierza,
Benjamina i Alojza. Właściwie żaden z epizodów nie został definitywnie
zakończony. Wszystkie elementy układanki zdają się do siebie nie pasować. Kości
zostały rzucone. A rock n’ roll wciąż gra!
Komentarze
Prześlij komentarz