Przejdź do głównej zawartości

"Sztuka sypiania samej" Sophie Fontanel

"Sztuka sypiania samej" Sophie Fontanel



Mam takie małe pytanie... Co to jest? Autobiografia? Zbiór opowiadań, nowelek? Fabularyzowana autobiografia, która po 30 stronach zamienia się w opis życia przyjaciół? Ciężko oceniać, komentować  i opowiadać o czym, co tak ciężko nazwać... Zaryzykuję i określę "Sztukę sypiania samej" średnio udaną AUTOBIOGRAFIĄ. 

Stanowczo muszę przestać sugerować się okładkami książek.Nawet jeśli ta jedna nie należy do szczególnie udanych, to bardzo przypomina inne okładki, inne LEPSZE książki. Czy tylko ja dostrzegam podobieństwo między okładkami "Sztuki sypiania samej", "Pacjentki z sali nr 7" oraz "Pracowni naprawiania życia"? A gdy w księgarni wszystkie trzy pozycje stoją obok siebie... Intuicyjnie nabiera się ochoty na kolejne pozycje... Szkoda tylko, że "Sztuka sypiania samej" nie umywa się do "Pacjentki z sali nr 7".  Tak naprawdę jest to książka o niczym. Nie mam pojęcia co sprawiło, że "Sztuka..." wspięła się na szczyt list bestsellerów. Przeciętne, zwyczajne czytadło. Najlepsze co w niej jest to tytuł. Faktycznie przyciąga uwagę, daje nadzieję na dobrą pozycje, obiecuje nowość... Na obietnicach się skończyło.

176 stron zajęło francuskiej autorce opisanie skrawka swojego życia. Fontanel zaczyna swoją opowieść w dniu, kiedy rozstaje się z partnerem i wyrzeka współżycia. Potem przez trzydzieści-czterdzieści stron serwuje Czytelnikom opis reakcji swoich znajomych i przyjaciół. Opowiada o tym jak się czuła, co przeżywała. Wyjaśnia powody takiej decyzji. A potem... Potem zapomina o sobie. Szczegółowo opisuje życie prywatne swoich bliższych i dalszych znajomych. Przez sto stron poznajemy około dwadzieścia osób wymienionych z imienia. Pojawiają się i znikają z prędkością światła. Nie mam bladego pojęcia czym kierowała się autorka w doborze opisywanych postaci i ich historii. Nie wiem także, czemu miało służyć to wszystko. Może chciała się tylko pochwalić ilością znajomych, którzy przewinęli się przez jej życie podczas łóżkowego odwyku?

Jak na osobę, która zawodowo pisze (Fontanel jest dziennikarką) jej język wypada wyjątkowo słabo. Styl jest prosty jak świński okonek, bezbarwny, łopatologiczny. Bogactwo językowe godne dwunastolatki piszącej opowiadanie o jednorożcu i innych magicznych kucykach. Trochę wygląda to tak jakby autorka chciała opisać książkę o swoim życiu pozbawionym współżycia (ha, ha), ale zabrakło jej odwagi, więc postanowiła "schować się" za życiem swoich przyjaciół. 

Fabuła (ledwo zarysowana, kontrolowana tylko przez chronologię wydarzeń) posiada swoistą klamrę spinającą wszystkie opowiastki. Akcja zaczyna się w dni, gdy autorka-bohaterka rezygnuje z uprawiania miłości, a kończy się w dniu, gdy poddaje się namiętności. Nie należy spodziewać się nagłego olśnienia po przeczytaniu. To jedna z tych książek, które nic nie wnoszą, po kilku tygodniach nawet nie będę pewnie pamiętać zarysu fabuły. Już nie umiem sobie przypomnieć więcej niż 2-3 imion wymienionych bohaterów.  

Polecam? Hmm... Chyba tak. To nie jest zła książka. Ale też nie jest to książka za jaką próbuje uchodzić - autobiografia podszyta erotyzmem. Nawet nie wiem, jakiej grupie wiekowej ta książka przypadłaby do gustu najbardziej. Najprawdopodobniej młodym kobietom, przed trzydziestym rokiem życia. To taka poczytajka, dobra na zimowe wieczory przy kominku.     

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z