Przejdź do głównej zawartości

"Przecież Cię znam" Beata Ostrowicka

Nawet najbardziej zagorzali fani fantastyki raz na jakiś czas czują się zmęczeni kolejnym opisem wróżek, cyklopów i bohaterów o super mocach. Raz na jakiś czas potrzebna jest lektura czegoś NORMALNEGO. Normalnej książki o normalnych ludziach, z normalnymi problemami. Dlaczego fani fantastyki porzucają smoki na rzecz sterty nieuprasowanego prania? Osieracają krasnoludki aby czytać o kłopotach w szkole, lub, o zgrozo(!), o miłości? Są takie dni w ciągu roku, kiedy zdeklarowani miłośnicy fantastyki (w tym moja skromna osoba) czują się bardziej szarymi żuczkami, niż superbohaterami. I właśnie wtedy sięgam po książki takie jak "Przecież Cię znam" Beaty Ostrowickiej. 

"Przecież Cię znam" Beata Ostrowicka

Zacznijmy od tego, że to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą pozycją. Sięgnęłam po nią w pierwszej kolejności ze względu na łatwość dostępu. Spaceruje sobie człowiek rano po centrum miasta, a tu na wystawie biblioteki taka miła okładka stoi i kusi... Nie obiecywałam sobie za wiele. Trafiłam w sieci na kilka opinii zaznaczających przeciętność i błahość problemów poruszanych w powieści.  Jednak przeczytanie całości zajęło mi jeden wieczór. Dawno "nie połknęłam" książki w tak krótkim czasie. W dodatku śmiejąc się i mając wypieki na twarzy. Nie mogłam oderwać się od lektury. Domowe obowiązki zostały zdegradowane i zaniedbane przez niecałe trzysta stron książki o życiu. 

Choć brzmi do banalnie, schematycznie i tandetnie to taka jest prawda. "Przecież Cię znam" to książka o życiu. O życiu licealistki Laury, o jej niekompletnej rodzinie, o niedopasowanych przyjaciołach, niespełnionych marzeniach, wielkich nadziejach, W dodatku jest to wszystko okraszone poczuciem humoru, szczyptą ironii oraz gramem złośliwości. Napisane zrozumiałym, ładnym językiem. Tak, po prostu ładnym językiem. Każde słowo znajduje się na swoim miejscu, jest przemyślane i dobrane w odpowiedni sposób. Dobór słów w dialogach idealnie charakteryzuje trzy przyjaciółki - Laurę, Dominikę i Szarą. 

Autorka porusza kilka ważkich problemów, jednak postępowanie bohaterów nie jest wyidealizowane. Postacie wykreowane przez Ostrowicką to psychologicznie wiarygodne osoby, mający zalety i wady, słabości i  sukcesy. Nie ma tu dydaktyzmu. Żadnego chowania się za bohaterami-ideałami, którzy mówią Ci co masz robić, jak masz żyć lub co masz myśleć. Główna bohaterka ma kompleksy i nieprawidłowy (ale prawdopodobny) etos moralny. Jeden z bohaterów jest gejem - ma problemy z akceptacją samego siebie oraz obawia się reakcji swojego środowiska. Droga z dziewczyn jest notoryczną kłamczuchą, zachowuje się irracjonalnie, ponieważ nie chce przyznać się do swoich uczuć. 

W książce znalazłam kilka niedokończonych, ledwie zarysowanych wątków. Nie jestem pewna, czy autorka celowo pominęła w finale te kwestie, czy zwyczajnie wyleciało jej z głowy, że Laura ma słabość do marihuany. To niedopracowanie finału, brak chociaż cienia wyjaśnień jest największym minusem "Przecież Cię znam". 

Akcja rozgrywa się w Krakowie. Poznajemy całe grono bohaterów. Do pięćdziesiątej strony pojawia się około trzydzieści osób w różnym wieku. Każdy ze swoją historią, ze swoimi problemami. Historie te przenikają się wzajemnie, oddziałują na siebie. A razem tworzą zgrabną, sympatyczną całości. Ramą spinającą to wszystko jest szara codzienność Laury - jej kompleksy, lęki i brak odwagi. 

Polecam? Pewnie. Licealistkom, studentkom, młodym dziewczynom, które chcą się przekonać, że nie tylko ich życie nie jest usłane różami. To naprawdę dobra pozycja, przesycona realizmem i wzbogacona o miłe opisy Krakowa.   

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z