Przejdź do głównej zawartości

"Pretty Little Liars 14. Zatrute" Sara Shepard

O, mój Boże! Słodki Jezu! Matko najświętsza! Wszyscy święci! Jak to się stało? Jak można było napisać coś tak ZASKAKUJĄCEGO, NIEPRAWDOPODOBNEGO, KOSMICZNEGO? Ludzie, trzymajcie mnie lub od razu dajcie mi do przeczytania kolejną część! Odwołuję wszystkie moje narzekania, skamlenia i pojękiwania na tę serię. Wiem, pamiętam jak bardzo kręciłam nosem, gdy autorka wciąż przedłużyła i przedłużała cykl. Z czterech tomów zrobiło się osiem, z ośmiu dwanaście, później czternaście. Teraz plany mówią jeszcze o dwóch kolejnych częściach. A ja zamiast narzekam na brak konsekwencji i chcę błagać o więcej. Chyba nawet zaryzykuję stwierdzenie: "Zatrute to najciekawszy tom tej serii!"

"Zatrute" Sara Shepard
Koniec wzruszeń czas na kilka faktów. Autorka odeszła od konwencji zastraszania i psychicznego gnębienia Kłamczuch. Teraz ich wróg staje się realną postacią, a nie zamglonym wspomnieniem z siódmej klasy. Ali staje się zdesperowana, chce wreszcie dopiec swoim rywalką, wygrać, mieć za sobą tę grę. Koniec z szantażami, kłamstewkami, manipulacjami, mailami, SMS'ami, ukrytymi liścikami, anonimami. To zabawa dla dziewczynek. Teraz pora na prawdziwą zabawę. Ali donosi na policję. Opowiada miłej agentce FBI o roli Arii w wydarzeniach z Jamajki, o sposobie na piątki z egzaminów Spencer, mówi, że kierowcą samochodu w którym była Madison była Hanna oraz wspomina o nowej dziewczynie Emily. 

Mimo to przez większą część tomu akcja płynie dość spokojnie. Autorka przypomina wydarzenia z poprzednich części dodając tylko kilka nowych faktów. Szkoda, że nie doczekałam się rozwinięcia wątku Noela. Mam tylko cichą nadzieję, że Shepard nie porzuciła tej postaci na dobre! Przez 3/4 "Zatrutych" akcja płynie sobie spokojnym rytmem mimo zeznań Ali. Atmosfera, tempo akcji, styl pisania i odczuwane emocje - to wszystko znamy już z poprzednich trzynastu tomów. Dopiero finał sprawia, że "Zatrute" rzucają na kolana. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Od dawna głowiłam się nad tym, jak autorka chce to rozegrać. Nawet zaczęłam wątpić, że cztery główne bohaterki w końcu zaznają sprawiedliwości. Ale w życiu nie wpadłabym na taką koncepcję! Gratuluję pomysłu. Z niedowierzaniem wypisanym na twarzy połykałam ostatnie pięćdziesiąt stron. Nawet późna, nocna pora nie zrobiła na mnie wrażenia. Dobrze, że wiedziałam o zaplanowanych dwóch kolejnych tomach. Inaczej zaczęłabym się bać o życie ślicznych Kłamczuch z Rosewood.

Ciekawie mnie bardzo ilość zmian charakterologicznych niektórych postaci. Myślę tu o postaciach drugoplanowych, które przewijają się od pierwszego tomu serii. Nigdy nie sądziłam, że rodzice i rodzeństwo Emily mogą być tak okrutni! Bogobojna, przykładowa i kochająca się rodzina, która nie ma pojęcia o wybaczaniu, współczuciu, empatii. Dotychczas mama Hanny była ukazana jako karierowiczka, kobieta sukcesu, niezależna i ambitna. A w obliczu tragedii staje się troskliwa i gotowa do poświeceń dla córki. Z kolei pan Marin, ojciec Hanny zawsze miał w sobie okruchy człowieczeństwa. Tęsknił za utraconą więzią z córką, martwił się o Nią i wyciągał z kłopotów bez mrugnięcia okiem. Jasne, miał nową żonę i pasierbice, które wielbił jak gwiazdy rocka, ale zawsze był ojcem Hanny. W "Zatrutych" możemy zapomnieć o ojcowskich odruchach.  Takie metamorfozy postaci świetnie obrazują jakie zmiany zachodzą w relacjach międzyludzkich w obliczu tragedii, oraz jak kruchą materią jest szczęśliwa rodzina. Odnoszę wrażenie, że w tym tomie autorka starała się przemycić Czytelniczkom co nieco prawdy o świecie, życiu i psychologii. 

Mam świadomość, że moja recenzja jest skierowana do zagorzałych czytelniczek serii. Osoby, które nie przeczytały nawet pierwsze części niewiele wyniosą z lektury moich wypocin. Jednak zachęcić chcę oba typy odbiorców. Fanki serii, które zwlekają z przeczytaniem "Zatrutych" - rzućcie to cokolwiek robicie i oddajcie się lekturze. A osoby, które wciąż nie są przekonane do "Pretty Little Liars" powinny mocno zastanowić się nad sięgnięciem po pierwszy tom. Naprawdę warto. To seria skierowana do młodych dziewcząt - między piętnastym a dwudziestym rokiem życia. Pozbawiona jest całkowicie wątków paranormalnych, nie zawiera drastycznych opisów. Fabuła jest klarowna, mimo czterech różnych głównych postaci oraz setki (nie przesadzam!) bohaterów drugo- i trzecioplanowych.  Największą frajdę daje jednego tomu po drugim, bez długich przerw.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z