Przejdź do głównej zawartości

"Golden Hill" Francis Spufford

"Golden Hill" Francis Spufford

Ta książka trafiła do mnie całkowitym przypadkiem. Absolutnie nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba, będąc tak odmienną, od tego co ostatnio czytam. Ba! To powieść, która w wielu aspektach przypomina mi najbardziej wymagające szkolne lektury, jest jednak tak dowcipna i czyta się ją tak szybko, lekko i rosnącym zainteresowaniem, że aż dziw bierze. Dlaczego o tej pozycji nie jest głośniej? Świetna zabawa, wciągająca akcja i stylizacja dorównująca najwybitniejszym tytułom noblistów współczesnych i ubiegłowiecznych. 

Fabuła zasadza się na tajemnicy głównego bohatera. Kim jest? Dlaczego przybył do Nowego Jorku i co zamierza zrobić z tak wielką kwotą jakim jest przeszło tysiąc funtów? Wszystkie wątki fabularne niezbędne w prawdziwej osiemnastowiecznej powieści, takie jak romansowy, czy związany z handlem, interesami, są zawarte w powieści Spufforda. Jednocześnie autor sprytnie zakamuflował pomiędzy Broad Way a Wall Street trafne spostrzeżenia na temat współczesnego świata. Piętnuje wady, naśmiewa się z przywar, krytykuje postawy i światopoglądy, które już w XVIII w. były przestarzałe, a jednak mają się świetnie do dziś. 

Piękna okładka sprawia, że wciąż nie mogę oderwać wzroku od tej książki i wciąż nabieram ochoty na ponowną lekturę. Jestem pod wielkim wrażeniem jak sprawni Spufford posługuje się językiem (A Jędrzej Polak przekładem), że pomimo daleko posuniętej stylizacji "Golden Hill" czyta się tak szybko! Językową perełką jest list, który Richard Smith pisze do swojego ojca w połowie powieści... Stylizacja w stylizacji oraz zabawy językiem pisanym, ortografią, gry słowne i przekład w przekładzie!

Zakończenie jest niebywale zaskakujące. Ostatnie sto stron pełne jest emocji  pościgów, pojedynków, pożegnalnych listów – oraz śmiechu, wywołanego komizmem sytuacyjnym. Poza Richardem Smithem, które czytelnik poznaje w momencie, w którym przybywa do Nowego Jorku, "Golden Hill" ma jeszcze jednego głównego bohatera. Jest nim język. Autor znakomicie bawi się językiem, jednocześnie stylizując go na słowa Daniela Defoe, Woltera czy Jonathana Swifta oraz dorzucając garść zabiegów typowych dla współczesnej prozy – bezpośredniości, gnuśności czy bezczelności w dialogach pomiędzy bohaterami. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z