Przejdź do głównej zawartości

"Wieczór filmowy" Lucy Courtenay

"Wieczór filmowy" Lucy Courtenay

Ta książka ma smak ciepłego mleka z miodem. Słodka, rozpływająca się po całym organizmie opowieść koi nerwy i poprawia nastrój.  To nie jest najbardziej odkrywcza powieść tego roku.  Z całą pewnością, finał nie zaskoczy. Ale jestem przekonana, że wiele osób uśmiechnie się, czytając o Hannie i Solu. Urokiem i klimatem "Wieczór filmowy" przypomina mi "Musimy coś zmienić" Sandy Hall, jednak z dodatkiem brytyjksiego poczucia humoru jak w "Jednym dniu" Davida Nicholasa (do którego bohaterowie nawiązują na samym początku książki, gdy pojawia się pomysł spotykania się każdego, ostatniego dnia miesiąca, aby wspólnie spędzić filmowy wieczór). W kilku rozdziałach dostrzegłam też podobieństwa do powieści "Wokół słów" Jeffa Bartscha.

Jestem zauroczona wyborami filmowymi bohaterów - decydowali się starsze, klasyczne filmy, rozmawiali o sztuce filmowej, dostrzegali głębie przywoływanych obrazów. Przez chwilkę bałam się, że autorka zarzuci mnie opisami głupawych komedii lub banalnych horrorów.  Ponadto, jestem pod wielkim wrażeniem okładki. Jest kapitalna i świetnie oddaje klimat wieczorów filmowych Hanny i Sola. Zaletą jest także wiek bohaterów, którzy już skończyli szkołę, są w college'u, przez co sporo typowych wątków (jak oceny i egzaminy) są jedynie tłem, pojawiają się w kilku rozdziałach i znikają niczym śnieg na wiosnę. 

Jasne, rozwój ich relacji jest schematyczny i banalny. Ale właśnie na tym polega ciepło tej książki - na znajomości fabuły, która pozwala skupić się na różnych detalach. Skupić uwagę na filmach, pochodzeniu Hanny, jej przyjaciołach, rodzicach i nie zamartwiać się o to, którego lubego wybierze bohaterka. Całość napisana jest lekko, z humorem i przymrużeniem oka. Courtenay bawi się swoimi bohaterami, bawi się konwencją (prawie) nieskończenie wiele razy nie pozwalając bohaterom na wyznanie sobie uczucia. Nieco irytowali mnie przyjaciele Hanny, którzy w chodzili w związki tylko po to, aby zaraz zdradzać swoją druga połówkę. 

Podsumowując, to lektura na jeden wieczór, gdy potrzeba optymistycznej, ciepłej książki na poprawę humoru. Urocza i zabawna. Myślę, że będę do niej wracać, gdy będę tęsknić za szczerą miłością do filmów. Dla romantyczek, studentek i licealistek, które mają słabość do klasyki kina lub nierozgarniętych rudzielców. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z