Przejdź do głównej zawartości

"Mroczny tron" Kendare Blake

"Mroczny tron" Kendare Blake

Akcja kontynuacji "Trzech mrocznych koron" rozpoczyna się w tym samym momencie, w którym autorka porzuciła czytelników w pierwszej części. W efekcie, "Trzy mroczne korony" wydają się tylko rozgrzewką, wstępem do prawdziwej akcji, która rozgrywa się w "Mrocznym tronie" i na nim się nie kończy. Ponownie, akcja wydaje się urywać w najbardziej emocjonującym momencie. Choć tym razem przyjdzie polskim czytelnikom czekać o wiele dłużej na poznanie dalszych losów królowych i ich przyjaciół. 

W tej książce jest naprawdę mnóstwo odwołań do poprzedniej części. Nawet do szczegółów, epizodycznych wydarzeń. Poza tym, autorka nie traci czasu na ponowne prezentowanie licznych postaci, które pojawiły się już w książce otwierającej cykl. Dlatego najlepiej mieć "Trzy mroczne korony" na świeżo w pamięci, aby w każdej chwili móc przywołać wszystkie wydarzenia.

Tempo akcji jest zawrotne. Powieść wciąga już od pierwszych rozdziałów, a czytelnik nie może wyrwać się ze szponów opowieści. Dziesiątki niełatwych do przewidzenia zdarzeń, zwrotów akcji i twistów fabularnych przyprawiają czytelnika o zawrót głowy. Mimo tego, nie pogubiłam się w przebiegu akcji. Choć teraz nie jestem już tak pewna, której królowej kibicuję w zdobyciu tronu. 

Blake ma niesłychaną wyobraźnie. Stworzyła świat pełen szczegółów, różnić i dysonansów, korzystając i przerabiając powszechnie znane motywy fantasy. Lubię jej barwny język, umiejętność opisywania różnych miejsc - pałaców, lasów, świątyń, miast. Finał całkiem mnie zaskoczył. Choć zdecydowanie bardziej poruszył mnie wątek Jules, a nie królowych. Mam cichą nadzieję, że w kolejnym tomie to własnie ona będzie pierwszoplanową postacią. 

Polecam osobom, które znają pierwszy tom. Seria idealna dla miłośników fantasy, trucizn, walki o władzę, chowańców, magicznych umiejętności i niecnych intryg. Książki Blake nieco przypominają mi trylogię "Córka Zjadaczki Grzechów" Salisbury. Wciągająca, dobrze napisana i intrygująca seria. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z