Rok temu byłam pod dużym wrażeniem "Chemii naszych serc" - pierwszej książki Krystel Sutherland opublikowanej w Polsce. Nie mogłam się doczekać, gdy sięgnę po nową propozycję wydawnictwa Dolnośląskiego, czyli "Prawię ostateczną listę najgorszych koszmarów". I nie zawiodłam się. Choć druga powieść Sutherland jest zgoła odmienna od poprzedniczki, to jednak ma w sobie sporo uroku. Uroku wynikającego z niepewności i zabawy konwencjami.
"Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów" |
Przez prawie całą książkę czytelnik nie jest pewien czy ma do czynienia z książką realistyczną, poprzetykaną jedynie omamami, które są efektem choroby (jak w "Głębi Challengera"), czy też jednak jest to powieść z elementami surrealizmu lub oniryzmu (jak w "Miłości ze snu"). Co kilkanaście stron zmieniałam zdanie, raz byłam pewna, że mam do czynienia z książką fantastyczną, aby po kolejnych dwóch rozdziałach uważać, że to powieść realistyczna. I właśnie na tym balansowaniu na cienkiej granicy realności zbudowana jest cała narracja. Wraz z Esther przełamujemy kolejne lęki i fobie - od homarów i raków, kończąc na strachu przed zwłokami. W tle cały czas skrzy się wątek miłosny, a na pierwszy plan wysuwa się rodzina. Tak, to właśnie rodzina jest głównym tematem nowej powieści Sutherland. Nie choroba psychiczna, nie miłość, nie odwaga, a właśnie relacje w rodzinie. Aby nie było zbyt sztampowo, autorka wykreowała postać dziadka Reginalda, który ma największy wpływ na życie bliźniaków. Dzięki temu książka ma wyrazisty charakter, przykuwa uwagę, a lektura jest czystą przyjemnością. Z chęcią śledziłam losy Esther i jej przyjaciół. Język, którym posługuje się autorka jest lekki. Sutherland nie stroni od dowcipów, a postać Jonaha jest tego najlepszym przykładem.
Słodki finał troszkę zbyt mocno przypomina wiele innych tytułów, opowiadających o chorobach psychicznych u nastolatków. I to właśnie zakończenie jest najsłabszym elementem tej powieści. Polecam. To naprawdę godna uwagi pozycja. Mniej przejmująca i dotkliwa niż "Chemia naszych serc", bardziej optymistyczna i urokliwa. Myślę, że nie tylko nastoletni czytelnik będzie czerpał przyjemność z lektury.
Komentarze
Prześlij komentarz