Przejdź do głównej zawartości

"Młot Thora" Rick Riordan

Magnus Chase i bogowie Asgardu powracają w drugiej części trylogii. Główny bohater wraz z wiernymi przyjaciółmi  oraz kilkoma nowymi postaciami musi odzyskać kolejną zaginioną broń. Tym razem jest to tytułowy młot Thora, który bóg zagubił już w pierwszym tomie przygód. Oczywiście na Magnusa i resztę czeka cała masa zagrożeń i utrudnień. Przecież to by było zbyt - pójść, odzyskać młot i zwrócić bogowi. Zwłaszcza, że to gry dołącza Loki, który gotów jest nieźle namieszać, nie bacząc na więzi rodzinne...

"Młot Thora" Rick Riordan
To dobra książka. Jak wszystkie, które napisał Riordan. Jednak z całą pewnością nie będzie to moja ulubiona powieść jego autorstwa. Wszystko przez upiornie irytujący moralizatorski ton, którzy przebijał się przez opisy zawrotnej akcji i zabawne dialogi. Nie jestem pewna, czy to pierwszy raz, gdy autor tak wyraźnie naucza i poucza czytelnika, czy też zwyczajnie wcześniej tego nie dostrzegłam, choć pojawiało się to w innych pozycjach. Być może owszem, pojawiały się fragmenty dydaktyczno-umoralniające jednakże nie były one tak częste, wyraźne, oczywiste i nie dotyczyły aż tylu postaw i wątków zawartych w powieści. Całe szczęście,gdy tylko udało im się zignorować ten cichy głosik, który wymagał ode mnie pokochania wszystkich bohaterów to zaczynałam się świetnie bawić podczas lektury. 

Trochę brakowało mi też przyjaciół Magnusa z dziewiętnastego piętra. Ich obecność na początku nie zaspokoiła mojego głodu na zabawne dyskusje i abstrakcyjne kłótnie pomiędzy nimi. Całkiem brakowało mi ich w dalszych rozdziałach.  Za to bardziej przekonałam się do Samiry, która w pierwszym tomie wydawała mi się zbyt podobna do Annabeth z serii o Percym Jacksonie. Największymi zaletami powieści są - jak zwykle - niebanalne poczucie humoru oraz bardzo dynamiczna akcja. I choć zdaje sobie sprawę, że w sumie wszystkie powieści Riordana są do siebie bardzo podobne i bazują na podobnych schematach to wciąż jednak autorowi udaje się na nowo zauroczyć mnie swoimi książkami. 

Mam nadzieję, że finałowy tom trylogii będzie równie dobry lub jeszcze lepszy. Polecam największym miłośnikom twórczości Riordana oraz przygód Magnusa. To dobrze napisana, ciekawa i zabawna powieść, która zapewni frajdę nawet dojrzalszym czytelnikom. I choć nie jest zbyt odkrywcza i zaskakująca to z pewnością dostarczy silnych wrażeń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z