Przejdź do głównej zawartości

"Wszystkie jasne miejsca" Jennifer Niven

"Wszystkie jasne miejsca" Jennifer Niven

Książka kupiona pod wpływem impulsu, przeczytana pod wpływem kaprysu i pod wpływem chwili stała się jedną z moich ulubionych książek bijąc na głowę "Eleonorę & Parka" Rainbow Rowell czy też "Gwiazd naszych winę" Johna Greena, do których jest porównywana. To niezwykła i nietuzinkowa pozycja, której nie potrafię opisać... Zbyt mocno boję, się że zdradzę jakiś szczegół, który zrujnuje Wam lekturę tej przedziwnej słodko-gorzkiej historii. "Wszystkie jasne miejsce" to historia dwojga siedemnastolatków, którzy chodzą do jednego liceum, ale nie mają pojęcia o swoim istnieniu. Wszystko to zmienia się w chwili, gdy spotykają się na wieży-dzwonnicy swojej szkoły. Oboje chcą skoczyć. Z całkowicie różnych powodów, nie mając nawet świadomości, że tuż obok rozgrywa się podobna scena. Ta niecodzienna chwila łączy ich życie i nie pozwala skoczyć.  Nie jest pewne kto komu uratował życie - Violet Finchowi, czy Finch Violet. Może po prostu uratowali siebie nawzajem. Ale pewnym jest, że od tamtego momentu nic nie będzie takie proste.

Violet wciąż opłakuje śmierć swojej starszej siostry, która zginęłam w wypadku samochodowym na oblodzonym moście rok temu. Młodsza z sióstr nie może się pozbierać, zrezygnowała ze swoich pasji i marzeń o studiach w Nowym Jorku. To wszystko bardzo przypominało mi powieść "Kochani dlaczego się poddaliście", gdzie starsza z sióstr także umiera na moście, a młodsza nie umie poradzić sobie z jej odejściem. Violet przestała wsiadać do samochodu, oddaliła się od przyjaciół. Żyje pogrążona w swoich myślach i wyrzutach sumienia. Była szkolna gwiazdka, która przestała imprezować, spotykać się z największym przystojniakiem i zaczęła nosić ubrania starszej siostry. Nawet brzydkie okulary których nie potrzebuje. Wszystko, byleby tylko zastąpić światu, rodzicom i samej sobie zmarłą Eleonor.

Finch to postać zagadka. Niewiele o nim wiadomo, choć tak jak Violet jest narratorem w powieści. Dowiadujemy się, że ma dwie siostry, rodzice są po rozwodzie, a tata był gwiazdą hokeja. Wiemy także, że zapada w dziwny letarg, który on sam określa jak Sen. Łatwo się też domyślić, że jest niezwykle samotny i nieszczęśliwy. Każdego dnia rozmyśla o samobójstwie. Ma świetną pamięć, więc nauka nie jest problem, a dodatkowo zapamiętuje wszelkie dane statystyczne dotyczące samobójstw na świecie. Nie pomagają sesje z szkolnym psychologiem. Jedynym co napędza go do działania to odkrycie dlaczego Violet także znalazła się na dzwonnicy. Zaczyna interesować się dziewczyną i robić wszystko, co może ich do siebie zbliżyć. Dzięki temu zaczynają razem robić semestralny projekt na jedną z lekcji. Mają zwiedzić cuda stanu Indiana, aby lepiej poznać obszar, z którego pochodzą przed skończeniem szkoły.

Popłakałam się jak bóbr. Dwoje nieszczęśliwych ludzi, którzy nie potrafią uratować samych siebie, ale chcą uratować swojego towarzysza. Chwile, w których Finch przekonuje Violet do jazdy samochodem, lub powrotu do swoich pasji... Chwile pełne nadziei, gdy Violet uczy Fincha odczuwać szczęście nadziei. Ta książka przepełniona jest nadzieją i wielką wolą uratowania drugiego człowieka. "Wszystkie jasne miejsca" to naprawdę niezwykła lektura, która opowiada o dwóch skrajnie odmiennych światach naznaczonych tragedią samobójstwa. Co czternaście sekund ktoś na świecie popełnia samobójstwo. A jednak to pierwsza książka która całkowicie skupia się na tym problemie. Ciężko w literaturze pięknej, szczególnie skierowanej do młodzieży o książkę, która od początku do końca opowiada o chęci popełnienia samobójstwa.

Bardzo emocjonująca i emocjonalna lektura. Skierowana do młodego, ale dojrzałego czytelnika, który będzie potrafił się zmierzyć z tragediami, jakie spotykają oboje bohaterów (a także niektóre postaci drugoplanowe). Ta książka przesączona jest bólem i nadzieją. A finał sprawił, że wyrwano mi serce, przeżuto i wsadzono z powrotem. To jedna z tych chwil, kiedy nie chcę zaczynać lektury innej książki, aby nie zagłuszyć odczuć po "Wszystkich jasnych miejscach". Polecam gorąco nawet starszym czytelnikom. Myślę, że to jedna z tych powieści, że młody wiek bohaterów tylko potęguje ich tragedię, a nie odstrasza każdego kto skończył dwadzieścia lat.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z