"Przebudzenie Arkadii" Kai Meyer |
Pierwszy tom trylogii autorstwa Kaia Meyer trafił do mniej bardziej przez przypadek niż z woli przeczytania. Uwiodła mnie śliczna okładka, i choć cichy głosik z tyłu głowy zastanawiał się ile jeszcze młodzieżowych trylogii z paranormalnym twistem w tle mam zamiar przeczytać zanim do reszty się zestarzeje. Oczywiście, jeszcze zanim przeczytałam do kończ "Przebudzenie..." dokupiłam następne dwie części - "Arkadia płonie" i "Upadek Arkadii". Obie w równie fascynujących i przyciągających uwagę okładkach.
Kai Meyer sięgnął po jeden z moich ulubionych wątków w literaturze młodzieżowej, czyli współczesne wizje, spojrzenia, poglądy i adaptacje starożytnych mitologii. Autor skupił się na jednym, szczególnym micie z wierzeń Greków - miecie Arkadii. Utopijna kraina szczęśliwości i jej niezwyczajni mieszkańcy to jeden z dwóch przewodnich motywów trylogii. Drugi, całkowicie mi obcy, to sycylijska mafia. Główna bohaterka - siedemnastoletnia Rosa - wraca z Stanów na rodzinną Sycylię, aby otrząsnąć się po tragedii, która spotkała ją w Nowym Świecie. Trafia do domu swojej ciotki - szefowej jednego z klanów sycylijskiej mafii. Zanurza się w świecie luksusowych jachtów, średniowiecznych zamków, antycznych ruin i niebywałego okrucieństwa. A czymże byłaby powieść młodzieżowa bez zielonookiego przystojniaka poznanego w drodze na Sycylię?
Taka mieszanka brzmi innowacyjnie i niespotykanie. Mafia i mit arkadyjski. I z pewnością pierwszy tom trylogii jest właśnie taki - niespotykany, nowy, innowacyjny i zaskakujący. Oczywiście, mamy tu też standardowe wątki, jak sama miłość Rosy i Alessandra. Jasno określone relacje pomiędzy Rosą, siostrą i ekscentryczną ciotką. Trochę niedopracowany wątek matki Rosy oraz wydarzeń z Nowego Jorku. Jednak sama główna bohaterka jest nietypowa. Kleptomanka, zgorzkniała i zwyczajnie wredna. Niebieskooka blondynka, która waży mniej niż powinna raczej nie pasuje na typową Włoszkę, ale charakterkiem nadrabia. Pyskata, wybredna i zwyczajnie nieznośna dziewucha, którą ciężko polubić. Ma więcej wad niż zalet. A jednak po stu pięćdziesięciu stronach jej buta przestała być irytująca i zaczęłam rozumieć jej zachowanie i wrogość do świata. Być może moja ocena uległa zmianie, gdy dowiedziałam się przed czym Rosa uciekła z Nowego Jorku. To również wydarzenie, którego się nie spodziewałam i byłam szczerze zaskoczona. A może zwyczajnie musiałam przyzwyczaić się do upierdliwej złodziejki złotych wiecznych piór.
Najsłabszym elementem powieści jest narracja. Gdyby wyciąć z tej historii wszystkie zbędne komentarze narratora czytałoby się sto razy lepiej. Chyba najlepiej zwyczajne pomijać kilku zdaniowe wypowiedzi narratora, który nic nie wnosi, a jedynie spowalnia akcja. Zwłaszcza w finałowych rozdziałach było to widoczne. Opisy miejsc odwiedzanych przez Rosę były sto razy bardziej ekscytujące niż gorzkie żale narratora. Myślę, że w wypadku tego tytułu lepiej sprawdziłaby się narracja pierwszoosobowa, niż komentator o ograniczonej wiedzy i pojawiający się w najmniej odpowiednich momentach.
Pierwsze sto czterdzieści stron nie powala. Potem było znacznie lepiej, ale na finał autorka znów wytraciła impet i rozwlekła kilku godzinne wydarzenia na blisko sto stron. Bardzo nierówna książka, choć mimo wszystko środkowa część przebija niesmak początki i zakończenia. Jestem ciekawa dalszych losów Rosy i Alessandro. Historia ma wiele wątków. Zarówno tych, dotyczących mitu Arkadii jak i tych dotyczących mafii. Ponad to wątki miłosne, wydarzenia z Nowego Jorku oraz historie innych postaci takich jak Iole, czy też tajemnicza organizacja TABULA. Sporo się tu dzieje, aż sama jestem zdziwiona jak można było wprowadzić tyle motywów w książkę o średniej objętości.
Polecam. To dobra książka, potrafi wciągnąć, ale są i miejsca nudne. Najlepsza dla młodzieży w wieku Rosy lub starszej o kilka lat. Nie ma tu zbyt wielu scen rozlewu krwi. Nie jest też przesadnie romantyczna - na palcach jednej ręki policzę ckliwe sceny pomiędzy bohaterami. Nie ma też nadmiaru spektakularnych pościgów ani olśniewających Włoszek w samym bikini. Dość lekka i bardzo przyjemna pozycja na długie zimowe wieczory.
Komentarze
Prześlij komentarz