Przejdź do głównej zawartości

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

"Zaginiona" Andrzej Pilipiuk

Nie ma to jak czwarty tom trylogii wydany kilka dobrych lat po wydaniu trzeciej części, prawda? Jeszcze koniecznie w innym wydaniu. W dodatku okropnym. Czy tylko mi ta okładka przypomina tani harlequin kupowany w dworcowym kiosku? Mimo to się ucieszyłam. To właśnie od trylogii "Kuzynki Kruszewskie" zaczął się mój romans z prozą Andrzeja Pilipiuka. Bardzo namiętny i płomienny romans, który obfitował w same dobre książki. Do czasu. Do czasu, gdy w moje łapki dostała się "Zaginiona". Jest to najgorsza książka z dorobku tego autora, którą miałam przyjemność czytać. Wciąż jest to dobra pozycja, godna polecenia. Ale ni jak ma się do "Dziedziczek" oraz "Wampira z M-3".  

Trylogia/ tetralogia "Kuzynki Kruszewskie" to najbardziej babska z serii Pilipiuka. Nie jestem pewna, czy jest do celowy zabieg, ale mam pewność, że największą radość z lektury mają właśnie kobiety. I to nie byle jakie kobiety! Najlepiej takie w typie głównych bohaterek - agentki CBŚ Katarzyny, długowiecznej alchemiczki Stanisławy, nieumarłej księżniczki Moniki lub nowa bohaterka - Anna. No, tak. Monika tym razem nie zawitała nawet na chwilę. Nie jest bohaterką czwartego tomu. Za to po raz pierwszy pojawia się Anna - tajemnicza studentka zamieszana z w sprawy kuzynek Kruszewskich.  

Friesland. Ta nazwa splata wszystkie wątki "Zaginione". Jest to tajemnicza wyspa. Bezludna. Kruszewskie pierwszy raz stykają się z tym owianym tajemnicą miejscem podczas aukcji dzieł sztuki. Jest to również chwila pierwszego spotkania starych bohaterek z nową. Razem zawzięcie licytują mapę dziwnej wyspy. Wygrywa Anna i jej towarzysze. Od tamtej chwili ich drogi przetną się jeszcze nie raz. 

Teraz chwila prawdy... Fabuła jest nudna. Serio. Choć to do Pilipiuka nie podobne to zdarzają się tu spore fragmenty nudnej dłużyzny. Chwilami akcja przypomina flaki z olejem. Gdyby nie moja gorąca miłość do Kruszewskich chyba ocena "Zaginionej" byłaby jeszcze niższa. Całość ratuje opowiadanie załączone do czwartego tomu o tytule "Czarne skrzypce". Jest znacznie krótsze, ale dużo bardziej sympatyczne. Czuć w nim starego dobrego Pilipiuka, który dziesięć lat temu wydał babską trylogię. Nuda, którą wieje z książki wynika z wszechobecnej melancholii i ckliwości do dobrych, starych czasów. Cóż, tak wykreowana atmosfera powieści sprawa, że czytelnik też popada w melancholię i ma ochotę zwyczajnie odłożyć tę książkę na później. 

Najlepszą częścią "Zaginionej" jest finał. Dopiero w chwili, gdy bohaterowie dochodzą do jakiś konkretnych wniosków akcja nabiera tempa. Coś zaczyna się wreszcie dziać. Główne bohaterki odzyskują werwę i chęci do życia. Nowi bohaterowie stają się bardziej wyraziści, dynamiczni. A ich obecność w książce jednak ma jakiś cel! Przez pierwsze dwieście stron sądziłam, że pojawili się tam tylko dlatego, że autor chciał wprowadzić do tetralogii więcej mężczyzn. 


Podsumowując... To nie jest najlepsze dzieło Pilipiuka. Da się przeczytać. Nie ma tragedii. Ale nie urywa też żadnej części ciała. W dodatku ta dziesięcioletnia przerwa sprawiła, że znacząco zmieniła się atmosfera panująca na kartach książki. Uważam, że pozbycie się Moniki (wyruszyła w podróż wraz z łowcami wampirów, znanymi czytelnikom z "Dziedziczek") było sporym błędem. To najgorsza część tetralogii. Zachęcam do lektury jedynie wytrwałych czytelników kochających Pilipiuka i jego twórczość. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z