Przejdź do głównej zawartości

"Kłamca" Jakub Ćwiek

A miało być tak pięknie... Miało nie wiać w oczy nam. I ociekać szczęściem*... Znacie to? Ta piosenka chodziła mi pogłowie przez cały czas, gdy czytałam "Kłamcę". No bo miało być tak pięknie. Miała być wartka akcja, zaskakujące podejście do tematu... Tyle cudów i dziwów ile dusza zapragnie. Nie jest nowością, że Jakub Ćwiek należy do grona moich ulubieńców, od czasu, gdy zakochałam się w "Chłopcach". Efekt? Spodziewałam się literackiego odkrycia. Czegoś, co rzuci mnie na kolana i nie pozwoli się podnieść. Spodziewałam się szoku, zaskoczenia, objawienia... A dostałam coś tak wybitnie przeciętnego, że głowa mała.

"Kłamca" Jakub Ćwiek

Czarne charaktery - anioły. Archanioł Michał, Archanioł Gabriel i Archanioł Rafael. Pomyślmy, skąd ja to znam... Cóż, żałuję, że czytałam sagę "Upadli" Sniegoskiego kilka lat temu, ponieważ tam też największym złem są właśnie archaniołowie... Anioł zleceniodawca mokrej roboty? Taaa, to też znam. "Pokuta" i "Kuszenie" Anne Rice oparte są na tym motywie. Poplątanie wielu mitologii? Zapraszam do lektury pięcioksięgu Ricka Riordana "Olimpijscy Herosi", którego głównym wątkiem jest walka bóstw rzymskich  greckimi. Jedyną nowością jak dla mnie było pochodzenie głównego bohatera. Przyznaję bez bicia, na nordyckiej mitologii znam się najsłabiej.

Dla niewtajemniczonych - głównym bohaterem jest Loki. Adoptowany syn Odyna, czyli najważniejszego boga nordyckiego. Loki jest bogiem oszustwa, ognia i kłamstwa. Tak, to własnie on jest tytułowym Kłamcą. Ukochaną Lokiego jest Sygin, która także pojawia się w powieści. A teraz wracamy do rzeczy - autor faktycznie chciał zużyć w swojej książce wszystkie możliwe mitologie. Między innymi staropolską pogańską mitologię z Światowidem na czele oraz wierzenie hebrajskie. Tak, to chyba największy atut "Kłamcy" - to bogactwo światów i różnorodność kultur.  

Drugim atutem w kolejności jest okładka. Owszem, zdaję sobie sprawę, że nie powinno oceniać się książki po okładce, ale chyba każdy lubi jak tomiszcze ładnie prezentuje się na półce. Okładka jest bardzo sympatyczna. I pojawia się na niej trzeci pozytywny aspekt - pióra. Ten element zaskoczył mnie najbardziej. Walutą, którą Aniołowie płacą Lokiemu za jego pracę są właśnie anielskie pióra. Do końca pierwszego tomu nie poznajemy rozwiązania zagadki dlaczego pióra są tak cenne. I dlaczego tak bardzo zależy na nich Kłamcy... Właśnie ten wątek zainteresował mnie najbardziej. Drugą nierozwikłaną zagadką są losy Sygin. Finał pierwszego tomu jest dość... Dramatyczny. Cóż, współczuję żonie Kłamcy. Jeśli kiedyś sięgnę po dalsze losy Lokiego to z tych dwóch powodów - ponieważ chciałabym poznać dalsze losy Sygin oraz dowiedzieć się dlaczego pióra anielskie mają taką wartość. 

Budowa książki jest podobna do "Chłopców" oraz "Paskudy & Co" Magdaleny Kozak. Niby to oddzielne opowiadania, ale wszystkie ułożone są chronologicznie i należy czytać je zgodnie z kolejnością, przez co przypomina to bardziej powieść. Wątki fabularna splatają się ściśle pomiędzy poszczególnymi opowiadanio-rozdziałami. Dziwna sprawa, nie jestem pewna jak nazwać taki wytwór. Chyba ze względu na wielotomowość pozostanę przy starej, dobrej (i lekko wyświechtanej) POWIEŚCI. Każdy z rozdziałów jest napisany lekkim, prostym językiem. Trochę wulgaryzmów i troszkę erotyki (ale zdecydowanie mniej niż w "Chłopcach"), trochę śmiechu i trochę dynamicznej akcji jak w filmach sensacyjnych. Mało opisów. Jeśli są to powierzchowne i króciutkie, więc ciężko o dokładne wyobrażenie miejsca akcji (a jest ich mnóstwo) lub bohaterów. Zwłaszcza wyobrażenie Lokiego może dostarczyć Czytelnikowi trudności, ponieważ... Loki potrafi zmienić swoje oblicze. Przybrać ciało i twarz kogoś zupełnie innego. Zamienić się w dowolnego człowieka, byle tylko osiągnąć swój cel. Dobrze płatny cel, oczywiście. 

Ta książka jest zbyt dobra, by być złą, ale też zbyt zła, aby być w pełni dobrą. Najprawdopodobniej to efekt mojego nastawienia. W porównaniu do moich wyobrażeń to dość przeciętna pozycja. Zapewne sięgnę po kontynuację za kilka miesięcy, gdy moje rozżalenie troszkę osłabnie. Polecam? Fanom Ćwieka. I Fanom rodzimej fantastyki ogólnie. Ale cisi wielbiciele aniołów będą czuć spory niedosyt. To nie drobiazgowa kreacja Sniegoskiego lub dobrotliwi obraz w krzywym zwierciadle u Rice. Nie jestem pewna komu najbardziej spodoba się ta pozycja... Chyba młodym mężczyznom, którzy potrzebują troszkę fantastyki, a wyrośli z Harrego Pottera. Dla większości pań może to być zbyt szowinistyczna powiastka. A maluchy... Nie. Umówmy się, że maludy, które nie ukończyły gimnazjum zwyczajnie mają zbyt małą wiedzą, aby docenić wszystkie kulturowe smaczki zawarte w "Kłamcy". A przez to się wynudzą śmiertelnie. Miłej lektury!  

*z piosenki Wszystko jedno zespołu Happysad 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z