Druga odsłona "Wojny Czarownic" o tytule "Lodowa Pustynia" jest tysiąckrotnie lepsza niż pierwszy tom. Osoby, które poddały się po pierwszej części już na wstępie pragnę gorąco zachęcić po "dwójkę". Osobiście czekałam przeszło dziesięć miesięcy zanim przekonałam się do kontynuacji "Klanu Wilczycy". Był to duży błąd. Na szczęście pamięć mnie (jeszcze!) nie zawodzi i pamiętałam jej treść. Żałuję tylko, że przez 10 miesięcy "Lodowa Pustynia" leżała na biurku i czekała na swój dzień. Ale od początku...
Anaid i jej mama starają się zachowywać pozory normalnego, prawdziwego i szczęśliwego życia. Z tego powodu organizują przyjęcie urodzinowe i zapraszają większość swoich przyjaciół, znanych czytelnikom w poprzedniej części. Ma to być ostatni wieczór przed wyruszeniem w podróż. Anaid i Selene muszą uciekać przed przeklętymi czarownicami Odish zanim te je odnajdą i porwą piętnastoletnią wybrankę. W wyniku przykrych okoliczności wieczór kończy się wcześniej niż zaplanowano. Główne bohaterki zmuszone są wyjechać natychmiast. Podczas podróży Selene rozpoczyna swą opowieść.
Większa część fabuły to retrospekcja. Matka opowiada Anaid historię swojej przeszłości. Czytelnik dowiaduje się kto jest ojcem rudowłosej wybranki oraz co działo się z Selene, gdy przerwała studia dziennikarskie w Barcelonie. Zwariowana czarownica opowiada także o swojej trudnej relacji ze swoją matką, Demeter. Historia jest smutna, pełna nie przewidzianych zwrotów akcji, zaskakująca. Dopiero w drugiej części trylogii dowiadujemy się jak ważną postacią jest Selene, oraz jak ważna była jej młodość. Niespotykane imię głównej bohaterki, które intrygowało mnie już po przeczytaniu opisu na okładce pierwszej części wreszcie zostaje objaśnione. Dopiero czytając kolejne rozdziały "Lodowej Pustyni" fabuła "Klanu Wilczycy" zaczęła nabierać sensu.
W pierwszej części drażnił mnie młody wiek głównej bohaterki. Irytująca była jej infantylność, brak zaradności i luki w edukacji. Bohaterką drugiego tomu jest Selene z czasów studiów, więc powyższe niedociągnięcia odchodzą w zapomnienie. Zastanawia mnie tylko od kiedy to siedemnastolatki uczęszczają na uczelnię...
Styl i język autorki są identyczne jak w pierwszej odsłonie. Choć tym razem jest to zaleta. Niespecjalnie lubię, gdy poszczególne części cyklu różną się jednocześnie kompozycją, stylem i językiem. To trochę tak jakby seria przestawała być serią, tylko imiona bohaterów nie ulegają zmianie. "Lodowa Pustynia" posiada także kilka monochromatycznych ilustracji, które uatrakcyjniają książkę. Szczególnie spodobał mi się obrazek ukazujący Selene w przebraniu fenickiej bogini.
A, właśnie! Ta część najeżona jest odwołaniami do mitologii Fenicjan, Norwegów i mieszkańców Islandii. Autorka popisała się niebywałą wiedzą w tym zakresie idealnie wplatając wątki mitologiczne w fabułę swojej trylogii. Jest to największy plus "Lodowej Pustyni". Jestem pod wielkim wrażeniem znajomości tematu oraz umiejętności zaadaptowania mitów na swoje potrzeby.
Polecam książkę głównie dziewczynom będącym w wieku głównej bohaterki. Myślę, że piętnastolatki będą naprawdę wniebowzięte podczas lektury. Młodsze Czytelniczki mogą mieć problemy ze zrozumieniem mitologicznych odwołań, a starsze może drażnić romantyczne uczucie między Anaid a Rosem. Ja sama z chęcią sięgnę po ostatnią część trylogii - "Przekleństwo Odish" - w najbliższych dniach. Miłej lektury!
Styl i język autorki są identyczne jak w pierwszej odsłonie. Choć tym razem jest to zaleta. Niespecjalnie lubię, gdy poszczególne części cyklu różną się jednocześnie kompozycją, stylem i językiem. To trochę tak jakby seria przestawała być serią, tylko imiona bohaterów nie ulegają zmianie. "Lodowa Pustynia" posiada także kilka monochromatycznych ilustracji, które uatrakcyjniają książkę. Szczególnie spodobał mi się obrazek ukazujący Selene w przebraniu fenickiej bogini.
A, właśnie! Ta część najeżona jest odwołaniami do mitologii Fenicjan, Norwegów i mieszkańców Islandii. Autorka popisała się niebywałą wiedzą w tym zakresie idealnie wplatając wątki mitologiczne w fabułę swojej trylogii. Jest to największy plus "Lodowej Pustyni". Jestem pod wielkim wrażeniem znajomości tematu oraz umiejętności zaadaptowania mitów na swoje potrzeby.
Polecam książkę głównie dziewczynom będącym w wieku głównej bohaterki. Myślę, że piętnastolatki będą naprawdę wniebowzięte podczas lektury. Młodsze Czytelniczki mogą mieć problemy ze zrozumieniem mitologicznych odwołań, a starsze może drażnić romantyczne uczucie między Anaid a Rosem. Ja sama z chęcią sięgnę po ostatnią część trylogii - "Przekleństwo Odish" - w najbliższych dniach. Miłej lektury!
Komentarze
Prześlij komentarz