"Dar Julii' Tahereh Mafi |
Finałowy tom trylogii "Dotyk Julii" jest najmilszym zaskoczeniem jakie spotkało mnie w ostatnim czasie. Dwa lata temu, krótko po premierze "Dotyku..." zachłysnęłam się światem wykreowanym przez Mafi. Po roku na rynku pojawił się "Sekret Julii", który wręcz ociekał schematyzmem. Poczekaliśmy jeszcze trochę, aby przetłumaczono ostatni tom - "Dar Julii". Jak wskazuje tytuł - ta książka to rzeczywiście dar, prezent od losu, który ratuje wartość tej trylogii.
Wszystko się skomplikowało. Punkt Omega upadł. Wszyscy przyjaciele Julii zginęli podczas bombardowania lub w walce z Komitetem Odnowy. Nie ma już żadnej nadziei. Nie ma już żadnych zasad. Jest tylko Julia. Nowa Julia. Odmieniona Julia. Silna Julia. Wspaniała Julia, gotowa rzucić świat na kolona, dzięki swojej mocy. Mocy, której bała się przez większość życia. Mocy, która sprawiła, że jej życie nie było życiem, a marną egzystencją.
To właśnie ta mentalna przemiana Julii sprawia, że "Dar..." jest wyjątkowo atrakcyjną pozycją. Cała powieść nabiera dynamiki. Akcja pędzi na łeb na szyję, a od lektury nie można się wprost oderwać! Autorka sprawiła, że tekst spędza sen z powiek i odbiera zdrowy rozsądek. Trzeba przeczytać jeszcze jeden rozdział. I jeszcze jeden. I jeszcze... Aż do końca trylogii.
Nie tylko postać Julii ulega zmianie. Większość starych bohaterów pokazuje swoje drugie oblicze. Nawet Warner przestaje być banalnym czarnym charakterem, którego nienawidzą wszyscy prócz głównej bohaterki. Dzięki temu staje się on dużo bardziej wiarygodny psychologicznie. I zapewne zdobywa serce nie jednej czytelniczki (w tym moje!). Szczególnie ciekawa staje się relacja między Julią a Warnerem. Dialogi, które prowadzą są pełne napięcia i emocji. Zachowanie dowódcy Sektora 45 wobec tytułowej bohaterki jest zaskakujące, nieschematyczne i wzruszające.
Jedynym rozczarowującym mnie elementem jest sam finał. Czuję pewien niedosyt, tak jakby Mafi spieszyła się, aby jak najprędzej skończyć opowiadać te historię. Zabrakło kilku, kilkunastu zdań. Przysłowiowej wisienki na torcie. Znalazłam też jeden nie dokończony wątek. Najwidoczniej autorka zapomniała (lub nie chciała) wyjaśnić czytelnikom kim jest mężczyzna pojawiający się na ostatnich stronach. Być może to taka mała zagadka, a jedyną podpowiedzią jest znajomość koloru włosów tajemniczego osobnika...?
Szczególną sympatią darzę sceny kłótni między Julią a innymi bohaterami trylogii. Choć w trzecim tomie nie pojawią się więcej niż 3 nowe postacie , nasza droga Julka ma z kim drzeć koty... Emocje które odczuwa są tak profesjonalnie opisane, że sama odczuwałam wzburzenie i gniew czytając wypowiedzi poszczególnych osób. Mafi znów dała popis swoim umiejętnością. Tak jak w pierwszym tomie idealnie odmalowała uczucia otaczające Julię. Ponownie odnosi się wrażenie, że JEST SIĘ JULIĄ.
Autorka uwiodła mnie swoim nietuzinkowym stylem już od pierwszych stron trylogii. Druga część była rozczarowaniem pozbawionym głębszych emocji. A "Dar..." jest kwintesencją umiejętności i talentu Mafi. Ponownie zakochałam się w fantasmagorycznym świecie, podzielonym na sektory i zarządzanym przez okrutny Komitet Odnowy. Czytałam niejedną trylogię dystopiczną, ale trylogia "Dotyk Julii" jest na swój sposób niecodzienna i inna od pozostałych. Choć tak jak w "Delirium" mamy tu trójkąt miłosny, a specyfika reżimu do złudzenia przypomina "Deklarację" to ta trylogia jest inna. Subtelniejsza. Łagodniejsza. Słodsza. Delikatniejsza. Inna.
Podsumowując, zachęcam wszystkich oczarowanych "Dotykiem..." aby przebrnęli przez gruby "Sekret..." i w nagrodę otrzymali "Dar...". To piękne zwieńczenie pięknej historii, która chwyta za serce i nie chce puścić. Miłego czytania!
Podziwiam "ogień" z jakim odzwierciedla pani swoje uczucia, pani Leno. Muszę stwierdzić, całkowicie zaskoczona, że akurat ta recenzja, jest pani "wisienką na torcie". Proszę o więcej tak inspirującej krytyki.
OdpowiedzUsuń