Przejdź do głównej zawartości

"Maybe Now. Maybe Not" Colleen Hoover

"Maybe Now. Maybe Not" Colleen Hoover
Spośród całego wydanego po polsku dorobku Colleen Hoover najmniej lubię "Maybe Someday", dlatego nie do końca potrafię wyjaśnić dlaczego sięgnęłam po kontynuację tej historii. Chyba chciałam przekonać się, czy wiele lat po lekturze pierwszej odsłony Sydney nadal jest tak nierealną, wyidealizowaną bohaterką... Tak, jest. Nadal nie można uwierzyć ani przez chwilę w jej motywacje oraz logikę postępowania. Co gorsza, pojawia się jedna postać równie realna co jednorożce - Maggie. Jej relacja z Sydney oraz Ridgem przypomina opowieści moralizujące i dydaktyczne dla małych dzieci... Cóż, wychodzi na to, że jestem literacką masochistką.

Nie można odmówić Hoover świetnego pióra. Nawet złe książki jej autorstwa czyta się naprawdę szybko, tak jest i tym razem. Czytając nowelkę, "Maybe not" uśmiałam się do łez i świetnie bawiłam. Bardzo żałuję, że jest to tylko nowela, a większa część tej książki to dalsze losy Sydney, Ridge'a i Maggie. Tym razem bardziej irytującą, nieprawdopodobną psychologicznie, wyidealizowaną do granic możliwości oraz nie-do-polubienia jest Maggie. Jednocześnie, jestem głęboko przekonana, że autorka robiła wszystko, aby czytelniczki polubiły, ba!, odczuwały więź i współczucie względem tej dziewczyny.

Najbardziej niewiarygodną i nieprawdopodobnym elementem "Maybe Now" są jednak relacje pomiędzy bohaterami, a nie sami bohaterowie. Poza wspominanym trójkątem nie-miłosnym nieudanie przedstawione są także relacje pomiędzy Maggie a Warren oraz bratem Ridge'a. Każdy mężczyzna w tej powieści zapomina, że jest człowiekiem, gdy spotyka tę postać i zaczyna zachowywać się jak bohater podręcznika do nauki języka obcego... Sztywno, głupawo i nielogicznie. Nie lepszy jest także nowy ukochany Maggie, który przypomina książąt z filmów Disneya, ale (oczywiście!) jest wspaniałym lekarzem, ratującym ludzkie życie co dnia. Do tego, jest najlepszym ojcem na świecie, uzdolnionym spadochroniarzem i ciachem jak ze srebrnego ekranu...

Polecam nowelkę, głównie ze względu na świetne poczucie humoru, ale sama powieść to zupełnie niepotrzebne dokończenie historii miłosnej, w której realizm i prawdopodobieństwo nie istnieją, a bohaterowie zachowują się mniej logicznie i życiowo niż Bella Swan, Królewna Śnieżka i Gandalf Szary razem wzięci.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z