"Królowa niczego" Holly Black |
Początek jest odrobinę powolny i mozolny, jednak po przeczytaniu zauważam, że to celowy zabieg autorki, która postanowiła dawkować czytelnikom najbardziej barwną, interesującą i niejednoznaczną postać - Cardana. Dzięki temu zabiegowi nie umiałam odłożyć powieści przez kilkadziesiąt pierwszy stron, gorączkowo powtarzając w myślach "Gdzie jest Cardan?", czytając kolejne rozdziały i obiecując sobie, że pójdę spać, gdy tylko król się pojawi. Taaaak, to jedna z tych powieści, które wywołują syndrom "jeszcze jednego rozdziału" i nie pozwalają zasnąć.
Samo zakończenie nie wzbudziło we mnie jakiś wielkich emocji. Rozumiem lament czytelników, którzy uważają, że taki finał niszczy wydźwięk całej trylogii oraz stoi w sprzeczności z charakterami głównych bohaterów. Sądzę, że inny, mniej bajkowy sposób rozwiązania fabuły spodobałby mi się bardziej, niemniej, rozumiem, że takie zakończenie pozwala autorce na definitywne zamknięcie tej historii oraz spełnienie oczekiwań wielu czytelniczek.
Bardzo polecam cała trylogią każdemu czytelnikowi, który ma słabość do książek wypełnionych dynamiczną akcją, intrygami i twistami fabularnymi. Sądzę, że nawet osoby, które nie są przekonane do fantasy mogą rozpocząć swoją literacką przygodę z magicznymi światami, krwiożerczymi elfami i fantastycznymi bohaterami.
Komentarze
Prześlij komentarz