Przejdź do głównej zawartości

"Podróżniczka" Alexandra Bracken

"Podróżniczka" Alexandra Bracken

Nieco rozczarowująca. Po bardzo dobrej "Pasażerce" miałam nadzieję, że "Podróżniczka" będzie świetna, sprawi, że nie będę się mogła oderwać od lektury, a moja sympatia do bohaterów urośnie. I na początku tak było. Przez pierwszą połowę szczerze kibicowałam bohaterom - choć bardziej Nickowi niż Ettcie. Jednak potem przyszło zmęczenie materiału i znużenie. A ostatnie sto pięćdziesiąt stron było bardzo błahe, płaskie, banalne... To tylko kolejne realizacja schematu, który pojawia się w wielu książkach młodzieżowych, głównie fantastycznych i przygodowych. Przeżycia i emocje postaci były zbyt egzaltowane, abym mogła w nie uwierzyć i naprawdę chciałam, aby to już się skończyło. 

Fabuła jest nieco pogmatwana. Szczególnie wątki związane z Ettą i Harrym. Trochę nie mogłam się połapać w opowieściach o przedwiecznych alchemikach, demiurgach, władcach czasu. Gdy głównym antagonistą był stary Inronwood wszystko wydawało się bardziej realne, prawie można było uwierzyć, że gdzieś w pobliżu jest jakieś przejście do średniowiecznej Wenecji albo Madrytu z końca osiemnastego stulecia... Może wśród naszych przyjaciół jest także podróżnik w czasie? Albo chociaż strażnik przejścia do antycznego Rzymu?

Dużo bardziej interesujące były losy Nicka wraz z prezentowaniem historii rasizmu i dyskryminacji kobiet we wcześniejszych wiekach. Ten wątek moralno-dydaktyczny był nieprawdopodobnie ciekawy, a zarazem autentyczny i szczery. Nie przeszkadzał nawet młody wiek bohaterów, którzy czasem zachowywali się jak dojrzali ludzie w średnim wieku, choć większość z nich ledwo przekroczyła dwudziestkę. 

I choć to nie jest zła powieść, to cieszę się, że autorka nie ciągnie tego dalej, zamknęła wszystkie wątki w drugim tomie i pozwoliła historii wybrzmieć. Tak jak w "Pasażerce", tak i tutaj zabrakło mi opisów miejsc odwiedzanych przez bohaterów. Ba! Niektóre miejsca były wspomniane tylko jednym zdaniem! Pomimo tych wad, uważam, że warto poznać zakończenie losów Etty i Nicka i przeczytać "Podróżniczkę". To dobra propozycja na plażę, wakacyjne popołudnie przy lemoniadzie dla małych i dużych podróżników w czasie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z