Przejdź do głównej zawartości

"Piękne samobójczynie" Lynn Weingarten

"Piękne samobójczynie" Lynn Weingarten 
Zakręcona, dziwaczna i niesamowita książka. To jedna z tych powieści, która wywołuje czytelnika zawrót głowy, który trwa i trwa... Początkowo Weingarten snuje dość zwykłą opowieść o stracie i bólu. Pierwszych kilka rozdziałów "Pięknych samobójczyń" przypominało mi dwie inne powieści dla młodzieży "Byłam tu" oraz "Piękne złamane serca". Choć warto zauważyć, że "Piękne samobójczynie" z literaturą młodzieżową mają niewiele wspólnego, tylko młody wiek bohaterów sugeruje, że Weingarten pisała z myślą o nastoletnich czytelnikach.

Piękna okładka przyciąga wzrok, a surrealistyczna i trzymająca w napięciu opowieść sprawia, że nie mogłam oderwać się od tej książki. W kilku miejscach była całkiem zaskakująca, a w kilku miejscach spodziewałam się przedstawionych rozwiązań fabularnych. Obie bohaterki - June i Delia - to postacie, które zapadają w pamięć. Ze względu na kreacje głównych bohaterek, "Piękne samobójczynie" przypominają mi "Moją siostrę Rosę" Justine LarbalestierPod koniec powieści atmosfera stała się przerażająca jak w najbardziej rasowych thrillerach. A sam finał... Cóż, to jeden z tych przypadków, gdy czytam ostatnie strony kilkakrotnie, aby w pełni zrozumieć co się wydarzyło.

Weingarten pisze prosto, bez ozdobników, dłuższych opisów, minimalizuje do granic możliwości rozmowy June ze wszystkimi, którzy nie są związani z Delią, przez co ma się wrażenie, że całe życie June związane jest z nieżyciem Delii... Choć początkowo jest to nieco niezrozumiałe, dziwaczne i nieprzyjemne w odbiorze wraz z rozwojem akcji nabiera więcej sensu. Autorka świetnie oddała złożoność relacji, która łączyła obie dziewczyny.

Polecam miłośnikom gatunku, wielbicielom opowieści o toksycznych relacjach oraz tym, którzy zakochali się w "Pięknych, złamanych sercach" i "Mojej siostrze Rosie". Wciągająca, trzymająca w napięciu i zapadająca w pamięć opowieść o innym obliczy prawdziwej przyjaźni.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z