Przejdź do głównej zawartości

"Piękne złamane serca" Sara Barnard




"Piękne złamane serca" Sara Bernard
Rossie i Caddy. Przyjaciółki na całe życie, przyjaciółki od piaskownicy, odmienne od siebie nawzajem ale bardzo podobne do wielu par przyjaciół znanych z literatury, filmów i życia codziennego. Jedna śmiała, druga cicha myszka. Jedna wygadana, druga ugrzeczniona przez lata spędzone w żeńskiej szkole. Jedna beztroska, druga ambitna i  na wskroś poważna. A potem pojawia się ta trzecia - szalona, destruktywna, olśniewająca, ale też wredna i nierozważna. 

Sara Barnard przedstawiła mi historię, której wcale się nie spodziewałam. Oczekiwałam, że "Piękne złamane serca" będą odwróconą opowieścią z "Odkąd Cię nie ma" Morgan Matson, że będzie to powieścią o poznawaniu samego siebie nie w obliczu straty przyjaciela (tak jak w książce Matson), ale o poznawaniu siebie, gdy przybywa ktoś nowy, ktoś kto wymusza zmianę perspektywy. Częściowo moje oczekiwania zostały spełnione - myślałam, że poznam losy pewnej przyjaźni dwóch nastolatek, a pewnego dnia dołącza do nich kolejna, trzecia dziewczyna. Byłam niesamowicie zaskoczona, gdy trzecia bohaterka - Suzanne - kryje za sobą tajemnice, wpisujące powieść Bernard w nurt literatury młodzieżowej, mówiącej o traumach i depresji. 

To bardzo dobra książka. Zmieniająca sposób kreowania i postrzegania postaci takich jak Suzanne - ofiar przemocy, zmagających się z traumą, depresją i innymi zaburzeniami psychicznymi. Dotychczas spotykałam w literaturze dość wygładzone portrety osób cierpiących na podobne choroby. Bernard pokazuje jednak inną naturę osoby, która zmaga się ze swoimi demonami - kreuje bohaterkę destruktywną, którą ciężko polubić, choć tak łatwo jej współczuć. Myślę, że to największa wartość tej powieści - pokazanie dziewczyny, która pomimo drastycznych przeżyć z dzieciństwa i depresji nie staje się wcieleniem dobra, odrzuca chęć pomocy, marnuje kolejne szanse. To realistyczne przedstawienie, pełne szczerości, autentyzmu i prawdopodobieństwa. Trochę mniej rzeczywiste wydają się dwie kolejne postacie - niezmiernie naiwna i niedoświadczona Caddy oraz zdystansowana i rozchwiana emocjonalnie Rossie. 

Powieść wciąga, fabuła interesuje, ale to postać Suzanne jest najbardziej wyrazista, gra pierwsze skrzypce, mimo faktu, że narratorką jest Caddy. Metamorfozy dziewczyn, ich kolejne wybory i relacje pomiędzy nimi są głównym tematem całej książki, spychając na dalszy plan traumatyczne dzieciństwo i związki z rodzinami nastolatek. Tak jak wiele innych tytułów dla nastolatek, tak i ten został napisany lekkim, przystępnym językiem. Mimo tego, "Piękne złamane serca" wydają mi się nieco dojrzalsze niż "Trzynaście powodów" i "Playlist for the death", które poruszają temat samobójstw nastolatków.

Polecam zwłaszcza czytelnikom, którzy oczekują czegoś więcej niż banalnej literatury dla młodzieży. "Piękne złamane serca" to obraz rozpadu jednostki, której nie udało się w porę pomóc i wyciągnąć z środowiska pełnego przemocy. Nietypowo, mniej wyidealizowanie i nieco dojrzalej niż w innych powieściach poruszających podobne zagadnienia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z