"Klątwa tygrysa" Colleen Houck |
Dobre, dobre, bardzo dobre, bo... INNE! Przez całą książkę starałam się doszukać jakiegoś kującego związku, nawiązania czy nawet plagiatu do serii "Zmierzch", ale nie mogłam niczego się doszukać! Być może dlatego, że spodziewałam się jakiegoś odrażającego "kopiarstwa" bohaterów, scen, fabuły etc., a jedyne co to momentami można było odczuć inspiracje sagą Meyer do czego autorka jawnie się przyznaje i co wcale nie jest tak odrzucające jak mogłoby się wydawać.
Przede wszystkim styl Houck jest o niebo lepszy! (zwłaszcza jeśli chodzi o opisywanie scen romantycznych :D). Bogatszy i bardziej dynamiczny. Bardzo emocjonujący. Nabawiać się rumieńców na policzkach podczas lektury nie jest żadnym osiągnięciem, gdy ktoś tak maluje słowem.
Przez pierwsze sto stron wszystko jest łatwe do przewidzenia, schematyczne i miejscami nudnawe, ale wystarczy tylko trochę cierpliwości, aby zaspokoić głód przygód!
Po dotarcie bohaterów do Indii akcja nabiera tempa, przygoda goni przygodę (dosłownie - pościgów i spektakularnych ucieczek równie dużo jak w starszych filmach o Jamesie Bondzie!), a czytelnik zanurza się w piękny, nieznany i dotąd niewykorzystany w tym typie literatury świat współczesnych Indii.
Nie mogąc zdradzić zbyt dużo, aby zachęcić, a nie streścić tę książkę mogę pochwalić autorkę za postać pana Kadama. Dawno nie spotkałam się z takim uosobieniem dobroci, które nie jest przesłodzone, przerysowane, sztuczne i tym samym odpychające. W przypadku tej postaci mimo całego jej idealizmu i nieskończonej, czystej dobroci jest zupełnie inaczej. Gdyby nie ten bohater książka straciła by wiele z subtelnego uroku jaki posiada.
No i jeszcze nasi dwaj, zabójczo przystojni książęta! Tu można by się przeczepić, jeśli chodzi o inspirację "Zmierzchem". Bo znów jest ICH DWÓCH, znów są nieziemsko piękni i znów rywalizują o względy tej samej dziewczyny. Ale z łatwością można wybronić autorkę, ponieważ zabrakło tu tego elementu, z którego "Zmierzch" słynie - niemożności dokonania wyboru przez główną bohaterkę. Od samego początku wiemy, którego z braci Kells kocha na prawdę, drugi nie wchodzi w rachubę dłużej niż przez akapit. Po za tym są braćmi, wiele ich łączy (nie tylko tytułowa klątwa), a wspólna przeszłość jest fundamentem relacji całej trójki.
Jakieś minusy? Na pewno to, że powieść ma pięć tomów, a to stało się równie nudne jak schematyczny trójkącik (tutaj wcale nie jest on schematyczny! Tu nawet nie ma prawdziwego trójkącika). Moja osobista uraza do "wielotomowców", nie ma tu nic do rzeczy (no, prawie) - po prostu moim zdaniem trylogia wystarczyłaby na opisanie wszystkiego. Pięć tomów to już trochę za dużo ( i za drogo!)
Drugi minus - mała, upierdliwa w czytaniu czcionka może łatwo zniechęcić. Apeluję do wydawnictwa o jej zwiększenie prze reedycji etc. Dotychczas na polskim rynku wydano cztery z pięciu tomów cyklu. Ponadto stworzono również część "zero", które ostatnio stały się tak modne. Mam nadzieję, że doczekamy się wydania pozostałych części w Polsce, bo z wielką przyjemnością po nie sięgnę.
Czy polecam? Owszem! To jedno z największych książkowych zaskoczeń jakie spotkało mnie w życiu. Wie, że za kilka lat, gdy będę potrzebowała dobrej i wciągającej książki sięgnę po nią ponownie. Wszystkim tym, którzy nie mogą znieść czystego paranormal romance, a traktują wątki miłosne jako dodatek do przygody (czasem jako jej utrudnienie ;p). Książka ta spodoba się również tym, którzy szukają czegoś NOWEGO. Indie pełne są nowości.
Komentarze
Prześlij komentarz