Przejdź do głównej zawartości

"Grobowiec tyrana" Rick Riordan

Czwarta odsłona przygód Apolla! Zmotywowana nadciągającą premierą finałowego tomu postanowiłam nadrobić część czwartą. Niestety, dużo informacji z poprzednich książek zatarło się w mojej pamięci, dlatego trudno mi było wgryźć się w powieść. Przez pierwsze 80 stron troszkę nie mogłam połapać się w wydarzeniach, ale to wina tyko mojej pamięci, nie powieści. Własna recenzja podpowiedziała mi, że trzeci tom skończył się cliffhangerem, łamiącym serce. "Grobowiec Tyrana" nie daje momentu na oddech, od razu wpadamy pomiędzy wydarzenia, akcja pędzi na łeb na szyję, a czytelnik ledwo nadąża za tempem.


Akcja wylewa się z każdej strony. W tej części dominują jednak sceny bitew i walki, podczas gdy wcześniejsze części przypominały raczej powieść drogi. Bohaterowie dążyli do celu rozwiązując problemy, spotykając innych bohaterów i szukając nowych kłopotów. "Grobowiec tytana" skupia się jednakże na scenach batalistycznych, jednocześnie poświęcając dużo miejsca na opisy metamorfozy Apolla. Oczywiście, jego przemiana rozpoczyna się już w pierwszym tomie cyklu, jednak część czwarta zdaje się przełomowa dla osobowości głównego bohatera. Prawdziwy bóg z ludzką twarzą! Większą część akcji spędzamy w Obozie Herosów i w jego najbliższych okolicach, niemal całkowicie przełamując schemat powieści drogi znany nam z wcześniejszych tomów. Przyznam, że nieco mnie to dziwiło, przywykłam do podróżowania po krainach realnych i nierealnych. 

Jak zawsze, wielką zaletą jest humor Riordana, który pojawia się nawet w najbardziej dynamicznych rozdziałach. Drugą wielką zaletą jest możliwość dołączenia do znanych postaci, które pojawiały się w poprzednich grecko-rzymskich seriach. Nie mogę doczekać się finałowego tomu. Cieszę się, że zaraz wpadnie w moje ręce, a ja oddam się lekturze.

Polecam bardzo gorąco. Niewątpliwie, aby w pełni dobrze bawić się podczas lektury "Grobowca Tyrana" trzeba znać wcześniejsze tomy przygód Apolla. Wychwycenie wszystkich smaczków i dowcipów jest jednak możliwe dopiero po przeczytaniu "Olimpijskich herosów" (a aby świetnie bawić się podczas lektury tego cyklu trzeba znać "Percy'ego Jacksona i bogów olimpijskich"). 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z