Czyta się szybko i z rosnącym zainteresowaniem. Mam jednak nieodparte wrażenie, że to co znalazło się w przedakcji "Tabula rasa" jest jeszcze ciekawsze niż to, co faktycznie jest opisane w powieści. Evangeline i 8-Bit to najbardziej charakterne oraz intrygujące postaci, a ich dialog w ostatnich rozdziałach wzbudził we mnie więcej emocji niż wszelkie sceny akcji, pościgi i wyjaśnienie celu eksperymentów na Sarze. Niestety, jak to zwykle bywa w przypadku prozy młodzieżowej lub przygodowej, jakieś dwa tygodnie po lekturze nie pamięta się, o czym była dana powieść.
Czytając powieść Lippert-Martin, miałam przed oczami początkowe kadry z filmu "Śmierć nadejdzie jutro". Podobieństw i zawiązań jest bardzo wiele, wciąż zastanawiam się czy to przypadek, czy świadoma inspiracja. Podobało mi się jednak dość kreatywne rozbudowanie przeszłości Sary, jej motywacji, pochodzenia oraz ambicji.
Powieść polecam nie tylko nastolatkom, ale także dorosłym czytelnikom, którzy chcieli czegoś bardzo niezobowiązującego, niewymagającego, a jednocześnie odbiegającego od schematów powieści szpiegowsko-kryminalnych dla dorosłych czytelników. "Tabu;a rasa" to James Bond w wersji soft, bardziej nastoletni, bardziej dziewczęcy i bez Halle Berry.
Komentarze
Prześlij komentarz