Przejdź do głównej zawartości

"Hope again" Mona Kasten

"Hope again" Mona Kasten


Gdy publikują czwartą część trylogii... Przeważnie podchodzę do takich tytułów jak pies do jeża, jednak tym razem byłam nastawiona bardziej optymistycznie. Największą zaletą serii Mony Kasten jest fakt, że kolejne tomy tylko luźno się ze sobą łączą i można czytać czwartą część choć poprzednie trzy nieco zatarły się w pamięci (z jakiegoś powodu najlepiej pamiętam część drugą, "Trust again"). Tym razem autorka skupia się na Nolanie i Everly, których wcale nie pamiętałam z poprzednich tomów... Jednak dobrze pamiętałam Dawn, czyli nową przyrodnią siostrę Everly. Jeszcze lepiej zapamiętałam świat wykreowany przez bohaterkę - campus, wykładowców, bar. Miło było powrócić na tę uczelnię! 

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że "Hope again" jest najlepszą książką Kasten jaką czytałam. Każda kolejna książką tej niemieckiej autorki jest lepsza. Pisarka coraz bardziej odchodzi od schematów, rozbudowuje swoje postacie i przełamuje stereotyp "szarej myszki i bad boya", na którym opierały się pierwsze dwie odsłony cyklu. Trzecia część była całkowitym odwróceniem tego schematu, a "Hope again" jest czymś świeżym, nowym. Bohaterowie nie są ani biali, ani czarni. S ludzcy, prawdziwi i autentyczni, a ich uczucie nie jest wyidealizowane niczym z baśni o Kopciuszku. I choć motyw romansu pomiędzy nauczycielem/ wykładowcą a uczennicą/ studentką pojawił się już w trylogii Colleen Hoover "Pułapka uczuć", to w wydaniu Kasten podobał mi się o wiele bardziej.

Polubiłam oboje głównych bohaterów. Zarówno Everly i jej piękne imię oraz Nolana, który fascynował i intrygował mnie nie mniej niż samą Everly. Bardzo ciekawa jest też postać drugoplanowa - Blake. Niezmiernie się cieszę, że powstaje także kolejna część, w której Blake będzie bohaterem pierwszoplanowym. Już dawno powinien przejąć władzę w tym uniwersyteckim półświatku!

Polecam! Nawet jeśli nie zna się wcześniejszych tomów!  Naprawdę, nie ma konieczności czytania wszystkich historii chronologicznie, a "Hope again" jest idealną powieścią jednotomową, która ogrzeje zziębnięte serduszko w te zimne, lutowe wieczory. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyśniony Moondrive Box!

Ta-dam! Nadszedł czas na nowy Box od Wydawnictwa Moondrive. Dotarł do mnie już wczoraj. Z pewnością jest o wiele lepszy niż poprzednie pudełka. I choć sam karton dotarł trochę zniszczony to i tak cieszę się jak w Boże Narodzenie. Jest na prawdę ładny. Znów z każdej strony znjaduje się tekst związany z książką. Na tyle znajdziemy też coś, co przypomina rebus-zagadkę. Oczywiście, nie mam pojęcia jakie jest rozwiązanie. Mam nadzieję, że olśni mnie podczas lektury. Wiem, kim była Lukrecja Borgia, której imię znajduje się na odwrocie pudełka, ale cóż, do diaska, ma ona wspólnego z oniryczną powieścią dla młodzieży? To teraz przechodzimy do zawartości pudełka... Pierwszym przedmiotem, który znalazłam był kubeczek. Duży, granatowy (i dość nie ostry na zdjęciu) w rzeczywistości prezentuje się naprawdę dużo lepiej. Drugim podarkiem była świeczka. Niestety jestem beztalenciem, więc nie umiem określić zapachu, nawet jeśli jest to klasyczna wanilia podpisana jako "Mimo wszystko". Przy

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin

"Zdobyć to, co tak ulotne" Beatrice Colin Ogromne zaskoczenie. Pozytywne. Choć okładka zapowiada romans w cieniu wznoszącej się wieży Eiffela, to powieść Colin jest raczej powieścią społeczno-obyczajową, niż romansem w popularnym rozumieniu. Brytyjska pisarka skupia się na ukazaniu obłudy schyłku XIX stulecia, gierkach pomiędzy klasami europejskiej socjety oraz podobieństw pomiędzy potrzebami bohaterów, a współczesnym czytelnikiem. Z całą pewnością osoby, które sięgają po tę powieść w poszukiwaniu historycznego romansu, namiętnych scen erotycznych i romantycznych scenek w paryskich kawiarniach będą rozczarowane. Jednak osoby, które chciałyby spojrzeć na Paryż z perspektywy budowanej dzień po dniu wieży Eiffela będą zachwycone. Akcja rozwija się dość szybkim, równym tempem. Colin skupia się nie tylko na parze głównych bohaterów - Emilu i Cait - ale także na podopiecznych głównej bohaterki, wchodzących w dorosłość Alice i Jamesa. I to właśnie za sprawą rozpieszczonego ro

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult i Samanthe van Leer

Bajki tak to już mają, że wszystko dobrze się w nich kończy. Potwory zostają pokonane, księżniczki ocalone, a książęta są szczęśliwie zakochani... Zaraz, zaraz. Tylko kto powiedział, że książę zakochuje się w księżniczce? Co się stanie, gdy miłością jego życia okaże się czytelniczka? Wtedy tak jak Delilah i Oliver zrobią wszystko, aby wyciągnąć księcia z opowieści. I gdy już wszystko się udaje, gdy jesteśmy o krok od szczęśliwego zakończenia postawstaje kontynuacja, która udowadnia, że za każdym Żyli długo i szczęśliwie kryje się sporo opowieści o niepowodzeniach i rozczarowaniach prozą dnia codziennego.  Oliverowi udało się uwolnić z książki. Nie umie prowadzić samochodu, nie zna szkolnego życia i nie rozumie, że sam może podejmować wybory. Mimo to jest najszczęśliwszy na świecie - teraz może być z Delilah. Do czasu... "Po drugiej stronie kartki" Picoult i van Leer Sięgnięcie po kontynuację "Z innej bajki" zajęło mi ponad dwa lata, więc sporo szczegółów z