"Żółwie aż do końca" John Green |
Najnowsza powieść Johna Greena trafiła w moje łapki, krótko po premierze. I choć minęły ponad dwa lata od chwili, gdy czytałam poprzednią książkę najpoczytniejszego, młodzieżowego amerykańskiego autora ostatnich lat to od razu poznałam ten specyficzny styl oraz nietypowy sposób kreowania postaci. Aza jest licealistką i pół sierotą. Jednak to nie brak ojca jest tym, co przeszkadza jej najbardziej. Bohaterka choruje na zaburzenia kompulsywno-obsesyjne. Natrętne myśli nie pozwalają jej funkcjonować w społeczeństwie i zmuszają do tworzenia innych planów na resztę życia niż te, które marzą się innym nastolatkom.
Całą fabułę napędza akcja poszukiwawcza - Aza wraz ze swoją przyjaciółką rozpoczynają poszukiwanie miliardera, który mieszka w pobliżu. Miliardera, które jednocześnie jest ojcem kolegi, którego Aza poznała we wczesnym dzieciństwie na obozie dla półsierot. Brzmi bardzo Greenowo, prawda? I właśnie takie jest. Ta opowieść to 100% Greena w Greenie. Tak jak w "Papierowych miastach", "Szukając Alaski" czy innych książkach amerykańskiego pisarza, nastolatkowie na trzy-cztery wkraczają do świata dorosłych, angażując się w misje niemożliwie, a dzięki udziałowi w nich stają się dojrzalsi i lepiej poznają samych siebie. W tym wypadku także swoją chorobę, jej naturę i to jak wpływa ona na relację z najbliższymi.
Lubię poczucie humoru Greena i cenię jego odwagę podejmowania trudnych tematów w literaturze dla nastolatków. Jednak tym razem nieco się spóźnił - temat chorób psychicznych pojawił się już w wielu powieściach. I wielu z nich był opisany zdecydowanie lepiej niż tutaj. To dobra książka, ale bardzo podobna do wielu innych amerykańskich pozycji dla nastolatków poruszających podobną tematykę. Miejscami trochę się dłuży, a zakończenie nie jest zbyt zaskakujące. Chyba najcenniejszym wątkiem jest relacja pomiędzy Azą a Daisy - w tym scena, w której dziewczyny konfrontują swoje odczucia i szczerze rozmawiają o swojej przyjaźni. Nieco irytujące są przesłania moralno-dydaktyczne, które wcale nie są tak dobrze ukryte w dialogach jak mogło się wydawać w chwili, gdy powieść powstawała.
Niezła książka. Wiarygodna i szczera na tyle, aby dostrzec w opisach choroby Azy autentyzm. Raczej dla młodszego czytelnika, czternasto- czy piętnastoletniego, który nie wiele wie o nerwicy natręctw ani o jakiejkolwiek innej chorobie psychicznej. Powieść dobrze portretuje jak bardzo choroba wpływa na całe życie - od wyboru posiłku zaczynając aż do relacji z rodziną.
Komentarze
Prześlij komentarz