Niewątpliwie, najsłabsza część serii. A tak bardzo polubiłam Blake'a w "Hope again"! Szkoda tylko, że Jude jest bohaterką, z którą zżyć się nie sposób. "Dream again", w przeciwieństwie do pozostałych części serii, nie jest powieścią akademicką. Głowna bohaterka nie studiuje, jest niespełnioną aktorką, która właśnie uciekła z Hollywood i skrywa się w domu brata, w małym miasteczku uniwersyteckim, świetnie znanym czytelnikom powieści Mony Kasten. Jude i Blake byli parą przed jej wyjazdem do Kalifornii i wszystko skończyło się w dość.. brzydki sposób.
"Dream again" różni się od poprzednich tomów nie tylko odejściem od studenckiego klimatu, ale także rozbudowaniem przedakcji. Wiele, wiele wydarzeń kluczowych dla tej powieści rozgrywa się w przedakcji, a czytelnik obserwuje tylko niewielki ułamek historii, gdy bohaterowie znów spędzają ze sobą czas, choć początkowo wcale nie mają na to ochoty. Niestety, brzmi to równie przewidywalnie jak opisy poprzednich części, ale nie jest równie urocze i ogrzewające serduszko. Nie udało mi się w pełni zaangażować emocjonalnie w tę opowieść. Jestem przekonana, że gdyby narratorem był Blake, byłby to najlepszy tom serii. Jude jest jednakże postacią szalenie schematyczną, typową i banalną. Nie ma w niej nic, co wyróżniało by ją z grona bohaterek romansów. Jest jedynie bladym tłem dla Dawn, Everly i Sawyer.
Zwrot akcji, będący jednocześnie motorem napędowym działań Jude, jest bardzo łatwy do odgadnięcia, co bardzo rozczarowuje. Autorka zbagatelizowała jednak wątek Blake'a, który wraca do zdrowia po kontuzji. O ironio, więcej uwagi Blake'owi Kasten poświęciła we wcześniejszym tomie, "Hope again". Mam nadzieję, że nie będą pojawiały się kolejne odsłony akademickiego cyklu tej autorki, jeżeli mają być one tak mało akademickie jak losy niedoszłej aktoreczki Jude.
Polecam miłośniczkom serii, jednak nie uważam, że jest to tom obligatoryjny, niezbędny czy po prostu dobry. Lubiłam fragmenty, w których pojawiały się bohaterki wcześniejszych tomów. Idealna opowieść dla marzących o karierze aktorskiej lub lubiących śledzić losy przyszłych/ niedoszłych aktorek.
Komentarze
Prześlij komentarz