Pożarta jednym tchem. Wzięłam się za nią przygotowując kolację. Kolejne rozdziały przeczytałam podczas kąpieli. Potem zabrałam ją ze sobą do łóżka, mając w planach doczytać do setnej strony. Potem doszłam do wniosku, ze dobrze będzie przeczytać ją do połowy, czyli jeszcze pięćdziesiąt kilka stron. A na koniec stwierdziła, że czyta się tak miło i przyjemnie, że może warto zarwać dla niej noc? Cóż, nie jestem zbyt wyspana... Ale to na pewno książka godna polecenia, choć w niepozornej okładce przypominającej sztampowe romansidło. I już wiem, że kiedyś wrócę do tej książki. Kiedyś, gdy będzie mi smutno lub gdy będę potrzebować ucieczki od rzeczywistości na kilka godzin. Cała nadzieja w kontynuacji, która w Polsce pojawi się już za niecały miesiąc pt: "Po drugiej stronie kartki".
"Z innej bajki"Jodi Picoult i Samantha van Leer |
Pierwszym co rzuciło mi się w oczy jest typografia. Książka złożona jest w niecodzienny sposób, ponieważ użyto aż trzech kolorów druku. Zielone rozdziały te ty, w których narratorką jest piętnastoletnia Delilah. Niebieskim drukiem odznaczają się rozdziały księcia Olivera, żyjącego w bajce dla dzieci. A czarny druk zarezerwowany jest dla fragmentów bajki, z której pochodzi Oliver. Bajki, o wymownym tytule "Z innej bajki". A to wszystko okraszone jest ilustracjami. Każdy fragment baśni posiada barwną ilustrację zajmującą całą stronę - dokładnie tak jak w książkach dla najmłodszych czytelników. Rozdziały Olivera i Delilah zawierają czarne obrazki, którymi poprzetykany jest tekst. I choć książka jest skierowana do osób w wieku pary głównych bohaterów lub starszych to miło było znów dać się wciągnąć w świat baśni.
Właśnie. To ta baśniowość sprawiła, że sięgnęłam po tę pozycję. Od dawna jestem wielką fanką tego motywu i pasjami czytam najróżniejsze teksty oparte na konwencji baśni i baśniowości. "Z innej bajki" jest urocze, lekkie i przyjemnie. Z całych sił kibicowałam parze głównych bohaterów i chciałam, aby im się udało. Taka miłość niemożliwa... Bohater baśni zakochuje się w Czytelniczce. A Czytelniczka zakochuje się w bohaterze baśni dla dzieci. Ale za to w jakim bohaterze! W królewiczu! W następcy trony, któremu nie brak mądrości. Fakt, nie należy do zbytnio odważnych książąt, ale właśnie ta słabość sprawia, że zdaje się być bardziej ludzki. A Czytelniczka? Delilah to klasyczny odludek. Posiada tylko jedną przyjaciółkę i sporo książek. Jest niepopularna i nielubiana. Ale Olivera i Delilah łączy jedno - oboje czują, że nie pasują do swoich światów.
Zakończenie historii było malutkim zakończeniem. Jak w każdej baśni finał musiał być uroczy i słodki. I był. Ale sądziłam, że autorka inaczej pokieruje losami bohaterów. Cieszę się, że nawet tak niepozornie wyglądające książki potrafią mnie tak zaskoczyć. I choć było to moje pierwsze spotkanie z prozą Jodi Picoult to z pewnością nie ostatnie. Z chęcią sięgnę po inne tytuły. Nawet te mniej baśniowe, bez szlachetnych książąt i gadających psów.
Książka bawi i wzrusza. A jednocześnie bardzo wciąga w akcje. Od razu polubiłam wszystkich bohaterów. A także styl i język obu autorek. Zakończenie pozostawiło wiele pytań. Mam nadzieję, że już wkrótce poznam odpowiedź na większość z nich. Tymczasem polecam serdecznie małym i dużym. Nie wierzę, aby na tym świecie był ktoś, kto nie tęskni za bajkowym klimatem maminych opowieści na dobranoc.
Komentarze
Prześlij komentarz