"Kochani, dlaczego się poddaliście" Ava Dellaira |
Nie do końca tego się spodziewałam, przyznaję. Cały czas towarzyszyło mi uczycie, że trochę zbyt mało adresatów w listach adresowanych do znanych i zmarłych osób. Jasne, większość z nich zasłużyła na przytoczenie biografii. Główna bohaterka - szesnastoletnia Laurel - wzbogaca swoją wiedzę na temat ich życia, a potem w listach opowiada co przeczytała. Troszkę to banalne i naiwne. A atmosfera towarzysząca nawet najbardziej traumatycznym i dramatycznym wydarzeniom z życia nastolatki jest lekka. To chyba największa wada tej książki. Autorka porywa się z motyką na słońce. Porusza najpoważniejsze tematy - śmierć, rozpad rodziny, żałoba - a nie potrafi wyrazić poprzez słowa uczuć i emocji towarzyszące takim przeżyciom. Nie do końca wiarygodnie umie oddać chaos jaki panuje w głowie nastolatki po śmierci jej najbliższej osoby - starszej siostry. Zwłaszcza, że pomiędzy dziewczynami wytworzyła się szczególna więź oparta na podziwie Laurel i trosce May.
Najbardziej pozytywnym zaskoczeniem był czas. Z jakiego powodu spodziewałam się, że wszystkie te listy powstaną w przeciągu kilku tygodni i tym samym poznamy niewielki fragment życia Laurel po śmierci May. Tym czasem pierwszy list powstaje na początku roku szkolnego, pierwszej klasy, gdy główna bohaterka zaczyna liceum. Ostatni list pisze już po zakończeniu roku szkolnego prawie jedenaście miesięcy później. Dzięki temu, że pomiędzy kolejnymi listami upływa sporo czasu jakoś łatwiej było mi uwierzyć w zmiany zachodzące w psychice nastolatki. Największym minusem jest mnóstwo wątków z życia nowych znajomych Laurel. Moim zdaniem gdyby skupić się bardziej na tym co dzieje się w głowie dziewczyny lub na jej najbliższych książka miałaby mniej frywolną atmosferę. A tak poznajemy dobrze życie pięciu osób jednego z liceów w Albuquerque. Poznajemy także ich rodziny, ich problemy, przeszłości i plany na przyszłość. Trochę tego dużo jak na trzysta stron, prawda?
Rozczarowujący był też język. Z pewnością sprawiał, ze czytało się bardzo szybko. Właściwie pochłaniało się kolejne listy, ale banalność wyrażeń i bezsensowność dialogów były ponad moje siły. Język Dellairy jest ubogi, godny gimnazjalistki. Najbardziej ucierpiały na tym rzadkie opisy wyglądu i otoczenia. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nawet głównej bohaterki oraz najważniejszej postaci całej książki - May. Najgorsze dialogi to rozmowy między Laurel a jej chłopakiem. Rozpaczliwie schematycznie i płytsze od ulicznej kałuży.
Polecam? Tak. w szczególności osobom w wieku licealnym lub niewiele starszym. To raczej pozycja dla płci pięknej. Uduchowiona ale i dająca nadzieję. Epilog jest przyjemnym zakończeniem, pozwalającym spojrzeć na opisywane wydarzenia z szerszej perspektywy. Myślę, że łatwo można zaprzyjaźnić się z Laurel. Nie polubiłam natomiast żadnej z osób poznanych w liceum. A Hannah była szczególnie denerwująca. Postać May jest z kolei trochę niedopracowana, ale z pewnością jest piękna. Piękna, czyli skłaniająca do przemyśleń i ukazująca złożoność jej psychiki. Dobra lektura dla optymistów i wierzących w szczęśliwe zakończenia dramatycznych historii.
Komentarze
Prześlij komentarz