Przejdź do głównej zawartości

"Mara Dyer. Tajemnica" Michelle Hodkin

"Mara Dyer. Tajemnica" Michelle Hodkin
Wspaniała książka. Oniryczna i fenomenalna. Już na wstępie uprzedzam, że to nie będzie zwykła recenzja, a bardziej pieśń pochwalna na cześć autorki, która stworzyła tę niebanalną historię. Historię, która całkowicie zawładnęła moim sercem, zmusiła do zarwania nocy i wywołała rumieńca na policzkach. Przed państwem opowieść, która co sto stron ma zupełnie inny wymiar, charakter i nastrój. To opowieść, która z początku zdaje się być dramatem, aby następnie stać się horrorem, dreszczowcem, fantasy i na powrót horrorem. W świecie Mary Dyer nic nie jest takie na jakie wygląda...

Siedemnastoletnia Mara jest świadkiem śmierci swoich przyjaciółek i chłopaka. Cudem ocalała z wypadku nie potrafi pozbierać się po traumatycznych wydarzeniach. Nie pamięta prawie nic z tragicznej nocy. Wraz z rodzicami i braćmi przenosi się z Rhode Island na Florydę, aby nauczyć się żyć na nowo. Razem ze starszym bratem, Danielem trafia do elitarnego liceum. To właśnie tam poznaje Noaha - szkolnego buntownika o zniewalającym uśmiechu. Brzmi schematycznie? Wierzcie mi, to jedyny schematyczny element tej opowieści. Relacja między głównymi bohaterami jest piękna, pociągająca i toksyczne jednocześnie. Trudno o bardziej skomplikowany związek w literaturze młodzieżowej. Ta książka wolna jest od schematów i utartych szlaków.

Gdzieś w połowie lektury doszłam do wniosku, ze mam nieświadomie do czynienia z literaturą absurdu, ponieważ żaden element układanki nie pasował do kolejnego. Moja ocena sytuacji i zachowań Mary zmieniała się co dwie strony. Tym samym nie mogłam się wprost oderwać od lektury. Za wszelką cenę chciałam poznać zakończenie tej opowieści. Musiałam dowiedzieć się kto jest kim, co jest prawdą, a co urojeniem. Co dzieje się w realnym świecie, a które sceny rozgrywają się tylko w głowie głównej bohaterki. Nic nie jest typowe, jasne lub łatwe w zrozumieniu. Nawet czcionka jest inna, niespotkana. Okładka jest piękna, tajemnicza i niekonwencjonalna. Każdy element fabuły, każdy szczegół ma znacznie. Wszystko jest wskazówką. Lecz autorka wcale nie chce naprowadzić czytelnika na właściwy trop, który wyjaśni niesamowite wypadki Mary. Autorka chce UTOPIĆ czytelnika w morzu wskazówek. Pragnie, aby czytelnik poczuł się tak samo zagubiony i zdezorientowany jak Mara. 

Akcja jest dynamiczna i prężna. Wciąga czytelnika bez reszty, angażując go emocjonalnie oraz psychologicznie w rozgrywane wydarzenia. Fenomenalnie skonstruowana fabuła sprawiła, ze zaraz po przeczytaniu pierwszego tomu rzuciłam się na kolejny. I już zaczynam, żałować, że to jedynie trylogia. Polecam gorąco czytelnikom obojga płci. Dorosłym i młodzieży. To inteligentna i zabawna opowieść o sile ludzkiego umysłu i jego meandrach. Romantyczno-liryczna historia o tym, jak łatwo zagubić się w świecie i we własnych myślach.  

Komentarze

  1. Świetnie to opisałaś. Czytałam całą trylogię i jedno jest pewne - nie ma drugiej takiej. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton Dodatek do trylogii "Buntowniczka z pustyni" zawiera cztery nowele oraz wywiad z autorką. Wywiad jest taki sam jak wszystkie inne, które zamieszcza się w tłumaczonych powieściach. Kilka banalnych pytań, wspomnienia z dzieciństwa, gdybania i marzenia. Za to opowiadania są naprawdę ciekawe, ciekawsze niż w wielu innych dodatkach, które zdarzało mi się czytać. Szczególnie pierwsze z nich - o losach Ahmeda i Jina na morzu - było ciekawe, nie powielało treści znanych z trylogii, jednocześnie nie uczyniło z braci świętych, chodzących ideałów o nieskalanej reputacji. Drugie z opowiadań to uszczegółowiona historia, którą czytelnicy trylogii już znają. To losy matki Jina, która w pałacu sułtańskim poznaje swoją najlepszą przyjaciółkę, a później patrzy na jej śmierć. Ta nowela była najbardziej emocjonalna, choć nie wniosła wiele nowego do świata okrutnych sułtanów i walki o władzę. Trzecia historia skupia się na ka legendz