Przejdź do głównej zawartości

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora.

Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach, które przybliżają postać Marzeny, matki Klemensa. Dzisiejsza męczennica pańska, uciemiężona przez system, męża, macierzyństwo i inne role społeczne.

"Nikt nie idzie" czyta się dobrze, szybko, z uśmiechem na ustach, ale jednocześnie odnajdując w tej narracji okruchy swojego dzieciństwa, swoich wspomnień, albo wręcz odbicie siebie - uwiezionego w nieodpowiednim ciele, w nieodpowiedniej pracy, w nieodpowiednim mieście. Jednak nie ma w tej powieści nie ma niczego, co zapadałoby w pamięć na dłużej. Opowieść o Oldze niewiele różni się od wielu innych najnowszych, polskich książek, które mrugają do czytelnika z księgarnianej półki.  

Igor - najbardziej wyszukana, niebanalna postać z tej powieści. Zrobił wszystko czego oczekiwali od niego rodzice, społeczeństwo, naród, zwyczaje, kultura, a mimo to jest nieszczęśliwy, nie odczuwa spełnienia i nie ma pojęcia, gdzie popełnił błąd. To ciekawie wykreowana postać, najmocniejszy punkt tej powieści. Jego rozżalenie i zagubienie w dorosłości świetnie obrazują emocje odczuwane przez dzisiejsze pokolenie czterdziestolatków. 

Polecam szczególnie osobom, które chcą oswoić się z polską literaturą najnowszą, a są zrażeni po kilku głośnych publikacjach, których nie da się czytać. Z całą pewnością prozę Małeckiego czytać się da, chętnie sięgnę po inną książkę tego autora. Nie jest to nic skrajnie wyszukanego, skomplikowanego w formie, przegadanego lub przeintelektualizowanego. Na wskroś współczesna, szczera opowieść o ludziach, których możemy znać.

Komentarze

  1. Słyszałam o tej pozycji, ale nie miałam jeszcze okazji się z nią zaprzyjaźnić. Z chęcią to nadrobię w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Rdzę" lubię bardziej, niż "nikt nie idzie". Sądzę, że z sentymentu - była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Małeckiego. Moją ulubioną jego książkoą pozostaje jednak "Dżozef" - po jej ukończeniu identyfikowałam się z Czwartym i chciałam coś zmienić w swoim życiu... Ostrzegam jedynie, że ciężko jest się w nią wgryźć - pierwsze 40 stron szło jak krew z nosa, ale od pierwszej opowieści Czwartego przepadłam ;)
    Proszę, by dać Małeckiemu jeszcze jedną szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Rdza" już za mną, niestety wynudziła mnie śmiertelnie. Niemniej, do trzech razy sztuka, w końcu sięgnę po jeszcze jedną książkę Małeckiego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton Dodatek do trylogii "Buntowniczka z pustyni" zawiera cztery nowele oraz wywiad z autorką. Wywiad jest taki sam jak wszystkie inne, które zamieszcza się w tłumaczonych powieściach. Kilka banalnych pytań, wspomnienia z dzieciństwa, gdybania i marzenia. Za to opowiadania są naprawdę ciekawe, ciekawsze niż w wielu innych dodatkach, które zdarzało mi się czytać. Szczególnie pierwsze z nich - o losach Ahmeda i Jina na morzu - było ciekawe, nie powielało treści znanych z trylogii, jednocześnie nie uczyniło z braci świętych, chodzących ideałów o nieskalanej reputacji. Drugie z opowiadań to uszczegółowiona historia, którą czytelnicy trylogii już znają. To losy matki Jina, która w pałacu sułtańskim poznaje swoją najlepszą przyjaciółkę, a później patrzy na jej śmierć. Ta nowela była najbardziej emocjonalna, choć nie wniosła wiele nowego do świata okrutnych sułtanów i walki o władzę. Trzecia historia skupia się na ka legendz