"Nieskończony wszechświat Maisie Day" |
W dni dziesiątych urodzin Maisie budzi się z myślą o prezencie idealnym dla każdego małego geniusza, czyli elementach, które pozwolę zbudować jej własny reaktor jądrowy. Brzmi wspaniale prawda? Szkoda tylko, że zanim przyjdzie jej otworzyć prezenty wpada w kłopoty... Jej świat zaczyna znikać, jest sama, zagubiona i przestraszona. Fabuła składa się z dwóch planów czasowych, które pojawiają się naprzemiennie. I tak raz jest to świat, który pochłania czarna masa, a raz jest to dzień idealnych, rodzinnych urodzin dla dziesięcioletniej dziewczynki.
Opowieści Edga są bardzo poważne i smutne jak na książka dla dziesięciolatków. Powieść o Maisie jest jeszcze smutniejsza niż poprzednie publikacje tego autora, choć jednocześnie jest tutaj jeszcze więcej przemyconych informacji ze świata nauki niż w "Równaniu Jamiego Drake'a" i "Wielu światach Albiego Brighta". Niemniej, książkę czyta się naprawdę dobrze. Akcja jest nieoczywista i interesująca, nawet tak stary dziesięciolatek jak ja zaczyna zastanawiać się dlaczego Maisie żyje w dwóch, alternatywnych rzeczywistościach, które tak bardzo się od siebie różnią.
Obawiam się, że jest to książka zbyt trudna w odbiorze dla rówieśników Maisie. Tak małe dzieci powinny raczej czytać te książkę wspólnie z rodzicami, dziadkami, którzy wyjaśnią im końcowe rozdziały. Ta opowieść jest dużo bardziej przygnębiająca i smutna, dlatego samodzielna lektura może zniechęcić dziesięciolatka do literatury.
Ja jestem już trochę za stara, a nie mam w rodzinie żadnego dziecka w takim wieku. :/ Także pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń