Przejdź do głównej zawartości

"Nancy Drew. Tajemnica starego zegara" Carolyn Keene

"Nancy Drew. Tajemnica Starego zegara"

Seria o Nancy Drew liczy sobie prawie 90 lat, a Carolyn Keene to pseudonim wielu autorów, którzy przez lata tworzyli wielotomową serię o kryminalnych zagadkach rozwiązywanych przez nastolatkę z dobrego domu. Za sprawą Wydawnictwa Dolnośląskiego na polskim rynku pojawiła się pierwsza (a już wkrótce znajdzie się i druga) część przygód nastoletniej pani detektyw. 

"Tajemnica starego zegara" to połączenie kreskówek o Scoobym-Doo, książek o Pippi Pończoszance oraz aury rodem z "Wielkiego Gatsby'ego"! Zagadki i tropienie przestępców - oraz znaczna rola ślepego losu i czystego przypadku w drodze do ujęcia sprawców - przypominają losy gromadki dzieciaków i jednego wygadanego doga niemieckiego. Z kolei samodzielność, pomysłowość o raz bardzo dobre serce i nieco naiwne podejście do obcych ludzi, sprawiają, że Nancy przypomina mi, bardzo ucywilizowaną i umiejącą prowadzić auto, kuzynkę Pippi. A fabuła osadzona w latach 30. oraz urocza, klimatyczna okładka przywodzą na myśl opisy z prozy Fitzgeralda... Takie połączenie musiało się udać! 

Choć sama zagadka nie jest jakoś potwornie skomplikowana (wiele można wyczytać z samej okładki, opisu, tytułu oraz drobnych aluzji już na początku powieści) to z uśmiechem i radością śledziłam zmagania Nancy. Kibicowałam jej oraz wszystkim dobrym ludziom, którym postanowiła pomóc. Nie do końca rozumiem jednak zaufanie jakim darzy nastolatkę jej ojciec - wybitny prawnik, który pozwala aby jego jedyne dziecko angażowało się w sprawę kradzieży i fałszowania testamentu.

Polecam wszystkim miłośnikom dobrym inkryminowanych (ale nie krwawych!) historii, które przywodzą na myśl seriale kreskówkowe dla dzieci i młodzieży z lat 90 takie jak "Gdzie jesteś, Scooby-Doo?" utrzymane w stylistyce sprzed prawie stu lat. Drobną przeszkodą dla najmłodszych czytelników może być stylizowany na dawny język, jednak mali i duzi będą się dobrze bawić podczas lektury przygód młodej pani detektyw! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton Dodatek do trylogii "Buntowniczka z pustyni" zawiera cztery nowele oraz wywiad z autorką. Wywiad jest taki sam jak wszystkie inne, które zamieszcza się w tłumaczonych powieściach. Kilka banalnych pytań, wspomnienia z dzieciństwa, gdybania i marzenia. Za to opowiadania są naprawdę ciekawe, ciekawsze niż w wielu innych dodatkach, które zdarzało mi się czytać. Szczególnie pierwsze z nich - o losach Ahmeda i Jina na morzu - było ciekawe, nie powielało treści znanych z trylogii, jednocześnie nie uczyniło z braci świętych, chodzących ideałów o nieskalanej reputacji. Drugie z opowiadań to uszczegółowiona historia, którą czytelnicy trylogii już znają. To losy matki Jina, która w pałacu sułtańskim poznaje swoją najlepszą przyjaciółkę, a później patrzy na jej śmierć. Ta nowela była najbardziej emocjonalna, choć nie wniosła wiele nowego do świata okrutnych sułtanów i walki o władzę. Trzecia historia skupia się na ka legendz