"Frankly in love" David Yoon |
Kocham powieści Nicoli Yoon, dlatego z entuzjazmem podeszłam do historii stworzonej przez jej męża, Davida Yoona. Niestety, opowieść o Frankim, Joy i ich partnerach jest nudna, przewidywalna, a bohaterowie czasem wydają się nieznośni i zwyczajnie głupiutcy. Pomimo pięknej okładki i pozornie ciekawego tematu, "Frankly in love" to tylko zwykła, banalna młodzieżowa historia romantyczna z niesamowicie nierealnym, irytującym zakończeniem.
Nie polubiłam żadnego z bohaterów, choć na początku starałam się im kibicować. Dopóki fabuła rozwija się zgodnie z opisem z odwrotu okładki, było całkiem znośnie i ciekawie. Jednak w połowie, wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Sytuacja obraca się o 180 stopni, jednak bohaterowie nie wynoszą nic ze swoich przeżyć, pozostają równie naiwni i bardzo dziecinni. Najbardziej nierealistyczne i niesympatyczne postacie to rodziców dwojga głównych bohaterów. Szczególnie rodzice bohatera tytułowego są skrajnie przerysowani. Rodowici Koreańczycy, którzy od 20 lat przebywają w stanach nie nauczyli się języka angielskiego, a swojego syna nie nauczyli języka koreańskiego... Wciąż zachodzę w głowę w jakim języku porozumiewali się między sobą oraz w jaki sposób ich syn nauczył się języka angielskiego tak dobrze...
Książkę czyta się szybko, mimo nieznośnych bohaterów i przerysowanych dramatów. Trochę żartów oraz ciekawostki dotyczące kultury koreańskiej sprawiły, że dobrnęłam do końca powieści. Niemniej, polecam tylko romantyczkom, które lubią książki przepełnione miłosnymi dramatami. To lekka, ale też czasem irytująco głupiutka opowieść o miłości, rasizmie i presji otoczenia polukrowana i dosłodzona bez powodu.
Czytałam, nie najgorsza lektura. Ale faktycznie dosyć przewidywalna. Nie chciałabym mieć takich rodziców jak Frank :O
OdpowiedzUsuń