"Witchborn. Córka czarownicy" Nicholas Bowling |
Jak ja dawno nie czytałam powieści o czarownicach! Od czasu "Łowczyni" i "Królobójczyni" w moje łapki nie trafiła ani jedna książka z motywem czarownicy lub wiedźmy. Chętnie sięgnęłabym po kolejną, jednak taką dla starszych czytelników. "Witchborn" powstało z myślą o młodszych nastolatkach, niektóre wątki są zatem poprowadzone w sposób łatwy do przewidzenia, momentami wręcz nieco infantylny. Szczególnie wątek miłosny przypomina historie pisane dla dzieci z ubiegłego wieku niż współczesne fantasy dla nastolatków.
Książkę czyta się bardzo szybko, całkowicie angażując się w opowiadaną historię. Polubiłam większość bohaterów, także tych, którzy pojawiali się tylko po to, aby popchnąć fabułę do przodu, po czym zniknąć bez komentarza. Chciałabym, aby "Witchborn" była bardziej zaskakująca, aby wgniotła mnie w fotel i zaskoczyła... Fabułą, kreacją bohaterów, narracją. Niestety, "Witchborn" jest dobrą książką. Jedynie dobrą. Przeciętną, poprawną, taką jaką trzeba... ale nie tak emocjonującą i zaskakującą jak potrafią byś powieści o czarownicach i wiedźmach osadzonych w realiach historycznych.
Najciekawsze jest tło historyczne. Z przyjemnością śledziłam zmagania, intrygi i knowania na angielskim oraz szkockim dworze. Autor zgrabnie wplótł wątki magiczne w realia historyczne. Najsłabszym elementem była przewidywalna, prosta i dość schematyczna fabuła. Wystarczy przeczytać jedną czy dwie książki fantastyczna dla nastolatków, aby z łatwością odgadnąć końcowy plot twist, całą intrygę oraz rozwiązanie zagadki.
Polecam młodszym nastolatkom lub osobom tak spragnionym opowieści o czarownicach, że są w stanie przełknąć prostą fabułę i nieco dziecinne potraktowanie wątki miłosnego oraz kryminalnego... Myślę, że to dobra książka na jeden wieczór, gdy zmęczenie nie pozwala na nic bardziej skomplikowanego.
Komentarze
Prześlij komentarz