Przejdź do głównej zawartości

Perfekcyjny Moondrive Box!

Dobrze, przyznaję. Nie powinnam kupować nowych książek. Nie powinnam nawet czytać książek, które nie pojawiają się w spisie lektur na ten semestr, ale dziś rozpoczyna się niespodziewanie długi weekend, więc potraktowałam to jako znak i zainwestowałam w nowego Moondrive Boxa. Fanfary! Tutututu! Panie i Panowie! Przed państwem Perfekcyjny Moondrive Box cały w różu i w babeczki! Jeszcze nie jestem pewna, który z boxów jest moim ulubionym, ale mam wrażenie, że Wydawnictwo stara się coraz bardziej i każde kolejne pudełko jest coraz ciekawsze. Ilość różu w tym boksie jest oszałamiająca. Absolutnie wszystko jest różowe. Nawet bibułka, którą jest wyłożony kartonik ma odcień wściekłego różu. Różę mamy także na okładce książki. Różowo mi!

Nawet kartka z kodem na e-booka (to mój ulubiony element każdego pudełka, bez dwóch zdań!). Tak jak w poprzednich edycjach mamy do wyboru jedną z pośród trzech książek do pobrania. W moim przypadku to chyba (znów) znak z góry, że najwyższa pora przeczytać "Szeptem"  Becki Fitzpatrick. Oczywiście zaraz po tym, jak uporam się z główną atrakcją, czyli powieścią "Perfekcyjne", której okładka wprost razi różem. W nowej edycji nie mogło zabraknąć magnesów z cytatami. To chyba także stały element każdego pudełka. Nowe magnesy są zabawne. I różowe. W pudełku są też zakładki. Dwie. Różowe. Nie tak ładne jak wakacyjne lub wyśnione, ale nadal mi się podobają. Ponadto znalazłam w środku naklejkę z (ku zaskoczeniu) różową babeczką. Błagam, niech ktoś mi powie o co chodzi z tymi muffinami. Po cichu spodziewałam się wewnątrz książeczki kucharskiej z przepisami na babeczki. Albo samej babeczki, choć nie wiem, czy nie skamieniałaby zanim kurier dotarłby pod drzwi. W każdym razie... Naklejka jest już naklejona i na żywo prezentuje się nieco mniej słodko niż na zdjęciu. 
Jeśli chodzi o słodycze... Kto lubi lizaki? Oddam w dobre ręce. Kolorowy lizak na patyku, wygląda naprawdę smacznie, ale ja mam dość cukru, gdy patrzę na sam kartonik. Dużo bardziej ucieszyłam się z ołówków, które skrupulatnie zbieram i mam już ołówek reklamujący wydawnictwo Moondrive, który dostałam podczas zlotu wielbicieli oficyny w Poznaniu (fajnie było, możecie wrócić!). Jednak ołówki z boksa wydają się porządniejsze i lepszej jakości. Wracając do cukru w każdej postaci... Lizak wygląda na ręcznie robiony i na tyle zdrowy na ile zdrowe mogą być słodycze, składające się z barwników spożywczych i cukru. I tylko jeden z ołówków ma kolor przesłodzonego różu. 



Najlepszą niespodzianką, jaką znalazłam ukrytą w pudełku jest podkładka pod komputerową myszkę!  I to nie dlatego, że jestem wielbicielką prezentów praktycznych i konkretnych. (Tak, książka to praktyczny prezent. Nie, świeczka nie). Moja dotychczasowa podkładka pod myszkę ma dziesięć lat i chętnie przejdzie na zasłużoną emeryturę. Oby biało-różowe cudo w kropki od Moondrive też przetrwało tyle lat. Największym przedmiot z boksa jest kubek termiczny. Różowy i z babeczki. Ozdobiony buntowniczym, zabawnym napisem Eat cupcakes for breakfest. Jednym zdaniem - wydawnictwo zwiększa gabaryty ukrywanych przedmiotów! Zaczęli od paczki popcornu, przeszli do pocztówek i pinów, aby zaszaleć ze świeczką, klasycznym kubkiem i dopełnić całości kubkiem termicznym i podkładką pod myszkę. 

Całe szczęście, bo pierwszy box był rozczarowujący (dlatego go nie mam, choć bardzo chciałabym przeczytać "Earl i ja i umierająca dziewczyna"), drugi był dobry, jednak nie zachwycał. Trzeci i czwarty naprawdę przypadły mi do gustu. Mam cichą nadzieję, że przed świętami pojawi się jeszcze jeden. I jeszcze lepszy!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...