Przejdź do głównej zawartości

"Następczyni" Kiera Cass

Jak z trylogii zrobić pięcioksiąg? Dopisać czwartą część, której zakończenie wymuszą dopisanie piątego tomu. I choć podobała mi się "Następczyni" mam gorącą nadzieję, że szósta część nie powstanie. Co za dużo to nie zdrowo. Chyba, że... Potraktować "Następczynię" jako zupełnie inną opowieść, a nie kontynuację, choć część wątków jest wspólnych. Historia rozgrywa się dwadzieścia lat po wydarzeniach kończących "Jedyną". Mamy inną główną bohaterkę. Zupełnie inną sytuację polityczną w królestwie. I ponad czterdzieści nowych bohaterów, którzy nie pojawili się w pierwotnej trylogii. Tak. chyba odważę, że uznać "Następczynię" za zupełnie nową  historię należącą jedynie do uniwersum "Rywalek".
"Następczyni: Kiera Cass
Dzięki takiemu założeniu nie będę bawić się w porównywanie głównych bohaterek. Ich charaktery, sytuacje, rodziny, podejście do życia, a nawet sny i marzenia są całkowicie odmienne. Nie ma sensu porównywać córki do matki lub matki do córki. I nie chciałabym znaleźć się na miejscy Amy w chwili, gdy trafia do pałacu, anie nie chciałabym zamienić się na życie z wychowaną w pałacu Eadlyn. Zwłaszcza, że córka Americi Singer to ucieleśnienie stereotypowej księżniczki, której należy się tron. Egoistyczna i władcza. Odziana w piękne suknie, samolubna, zarozumiała, doskonale wykształcona, zapracowana i przepracowana. Wyrachowana i cwana. Świetnie zna swoją wartość. Ale jednocześnie zachowuje się tak jak każda dwudziestolatka, wchodząca w dorosłość. Jest przerażona wizją małżeństwa, rodziny oraz przejęcia obowiązków królowej. Zagubiona, bezradna i samotna mimo pokojówek, braci, gwardzistów, a później także i kandydatów. Bardzo nieszczęśliwa, choć za wszelką cenę stara się to ukryć przed światem. I głównie z tego powodu tak łatwo udało mi się ją polubić. No nawet, gdy cierpi i płacze jest przyszłą władczynią królestwa i nigdy o tym nie zapomina.

Akcja dość wolno się rozkręca. Dopiero mniej więcej po stu stron w pałacu pojawiają się kandydaci do ręki księżniczki. To trochę zbyt długo. Gdyby autorka zwlekała z wprowadzaniem właściwej akcji pewnie moja ocena byłaby dużo niższa. Niestety pojawienie się chłopców nie od razu przyspiesza akcję. Jeszcze przed dobre pięćdziesiąt stron wieje nudą. Księżniczka jest księżniczką. Oziębłą, zdystansowaną i zimną. Zanim poznamy jej wrażliwość, lęki i smutki musimy przecierpieć scenę z wyrzucaniem kandydatów z pałacu. Zazwyczaj połączenie funkcji głównej bohaterki i narratorki sprawia, że Czytelniczka od razu rozumie, akceptuje i lubi postać. Tym razem zanim zrozumiałam co kryje się za maską wrednej ślicznotki przeczytałam prawie połowę powieści.

Najgorszy moment to wydarzenia z końcowego fragmentu dotyczące bliźniaka Eadlyn. Cóż... Nie kupuję tego. Wybaczcie, ale to tak nie pasuje do reszty fabuły, że nie mogę w to uwierzyć. Nie pasuje to nawet to profilu postaci, który kreują myśli i wspomnienia Eadlyn. Jeśli coś należałoby zmienić w tej powieści to właśnie ten wątek. Natomiast sam finał... Cóż to wyborny przykład cliffhangeru. Zawieszenie akcji w najbardziej dramatycznym momencie to stara sztuczka zmuszająca czytelnika do kupna i lektury kolejnej części. W tym wypadku, przyznaje się, gdybym tylko miała pod ręką piątą część od razu zaczęłabym czytać. A tak poczekam na polską premierę. 

Postać Amy jako czterdziestolatki z czwórką dzieci i żony króla jest bardzo konwencjonalna. Wszelkie oskarżenia, jakoby rudowłosa ulubienica straciła ikrę są moim zdaniem bezpodstawne. Warto jeszcze raz podkreślić, że w tej części Amy to postać drugoplanowa. Pojawia się rzadziej niż część kandydatów i pokojówka księżniczki. Dlatego też nie uważam "Następczynię" za kontynuację "Rywalek" w tradycyjnym rozumieniu. America pojawia się rzadko. A jeśli już to zawsze jest widziana oczami swojej córki. Ciężko tu o obiektywizm. Nie siedzimy już w głowie niezależnej piątki. Teraz nasz świat to świat urodzonej w pałacu księżniczki, która nie chce podporządkować się matce.

To nie jest wybitne dzieło. Ale z pewnością da się czytać. Miejscami akcja była bardziej wartka i zabawniejsza niż w "Jedynej" lub w "Elicie". Podoba mi się sposób spostrzegania świata według Eadlyn. Mało takich głównych bohaterek w literaturze młodzieżowej. To z pewnością swoista nowość. Głowna postać, którą ciężko polubić i w dodatku bywa irytująca...  Polecam fankom serii "Rywalki" choć należy nastawić się na sporo zmian. Uważam także, że można przeczytać "Następczynię" i mieć sporo frajdy z lektury nie znając losów Amy i Maxona. Dobrej zabawy!     

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton Dodatek do trylogii "Buntowniczka z pustyni" zawiera cztery nowele oraz wywiad z autorką. Wywiad jest taki sam jak wszystkie inne, które zamieszcza się w tłumaczonych powieściach. Kilka banalnych pytań, wspomnienia z dzieciństwa, gdybania i marzenia. Za to opowiadania są naprawdę ciekawe, ciekawsze niż w wielu innych dodatkach, które zdarzało mi się czytać. Szczególnie pierwsze z nich - o losach Ahmeda i Jina na morzu - było ciekawe, nie powielało treści znanych z trylogii, jednocześnie nie uczyniło z braci świętych, chodzących ideałów o nieskalanej reputacji. Drugie z opowiadań to uszczegółowiona historia, którą czytelnicy trylogii już znają. To losy matki Jina, która w pałacu sułtańskim poznaje swoją najlepszą przyjaciółkę, a później patrzy na jej śmierć. Ta nowela była najbardziej emocjonalna, choć nie wniosła wiele nowego do świata okrutnych sułtanów i walki o władzę. Trzecia historia skupia się na ka legendz