Przejdź do głównej zawartości

"Bad mommy. Zła mama" Tarryn Fisher

"Bad mommy. Zła mama" Tarryn Fisher

Bardzo rzadko sięgam po dreszczowce i kryminały. Dwa, może trzy razy w roku zdecyduje się na powieść o podobnej tematyce. Poprzednim thrillerem, po który sięgnęłam była powieść "Margo" autorstwa tej samej autorki. I choć w planach miałam kilka innych pozycji z tego nurtu to trochę niechcący w moje łapki dostała się najnowsza powieści Fisher o tytule "Bad mommy. Zła mama". Od razu zauważyłam wiele podobieństw do poprzedniej książki tej autorki - "Margo". Już pierwsze rozdziały klimatem przypominały słynne Bone - szaro, mokro, zimno i niezbyt przyjemne, choć aura nie była tak podkreślana jak w wcześniej wydanej publikacji.

Kilkanaście rozdziałów dalej zaczęłam dostrzegać podobieństwo do innych popularnych powieści z tego nurtu. Schemat fabularny przypominał ten z "Dziewczyny z pociągu". Także zmiany narratora przypominają mi zabieg z debiutu Pauli Hawkins. Sposób kreacji bohaterów o różnych zaburzeniach psychicznych jest z kolei bardzo podobny do sposobu tworzenia sylwetek postaci przez S. J. Watsona w jego powieściach. Mimo to "Bad mommy" ma swoje indywidualny charakter - obecność bohatera dziecięcego, oddany koloryt miasta, ciekawe szkice postaci trzecioplanowych i epizodycznych. 

Akcja zaczyna się bardzo dynamicznie i całkowicie skupia uwagę czytelnika. Autorce przez większość rozdziałów udaje się utrzymać zainteresowanie odbiorcy bez większych problemów. Dopiero ostatnie rozdziały przynoszą nudę i zmęczenie. Najmniej interesująco stworzoną postacią jest Jolane. Zakończenie także jest rozczarowujące, trochę zbyt delikatne. Zwłaszcza w porównaniu do wyrazistego początku. 

Polecam miłośnikom dreszczowców oraz powieści psychologicznych. Ta powieść to studium trzech przypadków - psychopatki, socjopaty i kobiety, która kocha każdego kogo spotka. A wśród nich jest mała, zagubiona dziewczynka, która zdaje się najbardziej przegrana (zupełnie jak dziecko z "Ich czworga" Zapolskiej). Dobre, interesujące i z prężną akcją.  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...