Przejdź do głównej zawartości

"Każdego dnia" David Levithan

"Każdego dnia" David Levithan



Książka, która od razu rzuca się w oczy. I to nie tylko za sprawą niekonwencjonalnej okładki w jaskrawych kolorach. Nazwisko autora, znane polskim czytelnikom głównie za sprawą powieści "Will Grayson. Will Grayson", która powstała w duecie z Johnem Greenem. Także tytuł ma w sobie to COŚ. Niewielką iskierkę, która sprawia, że aż chce się przekonać co dzieje się każdego dnia w świecie szesnastoletniego A.

Nietuzinkowa. To słowo towarzyszyło mi już po kilku przeczytanych stronach. Nie potrafię odszukać w pamięci innej pozycji, która opowiada o trudach egzystencji, okresie dorastania oraz potrzebie stabilności w taki sposób. W tak nietypowy sposób. A to dlatego, ponieważ A jest codziennie kim innym. Konkretniej, codziennie znajduje się w ciele innego szesnastolatka ze stanu Maryland. Jednego dnia zamieszkuje ciało czarnoskórej piękności, która ma wszystko, a kolejnego dnia przejmuje życie miłośnika metalu wraz z jego kolekcją czarnych koszulek. Jednak problemy wynikające z codziennej tułaczki A to zbyt mało. Już na samym początku powieści główny bohater spotyka Rhiannon. Dziewczynę o nietypowym imieniu i nietypowym spojrzeniu na świat. Nietrudno odgadnąć, że to miłość od pierwszego wejrzenia.

Miłość jest silnikiem napędzającym całą akcję. Sprawia, że A wyłamuje się, przestaje przestrzegać przyjętych przez siebie reguł i podporządkowuje życie zamieszkiwanych osób pod swoje pragnienie. Pragnienie spędzenia z Rhiannon każdej chwili. Każdego dnia. Jest to w równym stopniu opowieść o miłości jak problemach z tożsamością i brakiem umiejętności odnalezienie siebie samego. To także historia o nadziei, która umiera ostatnia, o sile ludzkich marzeń i pragnień. To opowieść o smutku i łzach, ale także jest świetnym obrazem różnorodności społeczeństwa. Autor zamieścił w tej niedużej pozycji wizerunki osób z prawie każdego środowiska, prawie każdej rasy. Zobrazował też sytuację wielu rodzin, dobrych i złych. Często mieszkających obok siebie, w jednym mieście, w jednym niedużym stanie.   

Razem z A tułamy się od osoby do osoby, poznajemy kolejne rodziny i przyjmujemy kolejne tożsamości. I wraz z A tęsknimy za Rhiannon i kibicujemy parze głównych (i niezmiennych!) bohaterów. Autor nie boi poruszać się także delikatnych tematów jak orientacja seksualna. Jedna z osób, której ciało zamieszkuje A deklaruje, że ma inną płeć biologiczną i inną płeć społeczną. Jednak mimo poruszania tak drażliwych kwestii czyta się dobrze. Wszystkie temu podobne sytuacje są opisane w bardzo delikatny, przystępny i nie drażniący sposób. Myślę, że dzięki temu osoby o wyrobionych, tradycjonalistycznych poglądach również mogą cieszyć się przyjemnością lektury i nie czuć oburzenia. Całość jest naprawdę zgrabna i sympatyczna. Łatwo polubić A oraz większość nastolatków, których ciało przyszło mu zamieszkiwać. Długo przekonywałam się tylko do Rhiannon. Dziewczyna pełna jest sprzeczności, choć wydaje się dużo dojrzalsza niż wskazuje młody wiek. Jednak nawet i do niej się przekonałam.

Jedyne co drażniło mnie podczas lektury to wątek Nathana i księdza Poole'go. Cały czas irytowały mnie obie postaci i to jak skutecznie odwracają uwagę A od tego, co najważniejsze w tej powieści - od miłości. Dopiero na ostatnich kartach dostrzegłam sens wprowadzenia obu postaci oraz ciągnięcia wątku przez prawie całą książkę. I choć wciąż coś mi tu nie zgrzyta i obawiam się jak autor rozwinie tą sytuację w "Pewnym dniu" to jestem w stanie się przekonać. 

Myślę, że mimo wszystko to pozycja dla czytelników starszych niż bohaterowie powieści. Głównie przez wątki egzystencjalne i rozterki moralne targające główną postacią. To bardzo wyszukana i niepowtarzalna opowieść. Zaskakująco dobrze napisana. Chętnie przeczytam kontynuację. A w oczekiwaniu na premierę "Pewnego dnia" zajmę się "Willem Graysonem. Willem Graysonem". Polecam starszym i dojrzalszym o ugruntowanej tożsamości i poczuciu samoakceptacji. Radzę czytać w skupieniu i atmosferze pozwalającej na przetrawienie niektórych filozoficznych poglądów. 

+ szczególne gratulacje dla autora za Dzień 6033; rzuca na kolana i zrusza do łez

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...