Przejdź do głównej zawartości

Laini Taylor "Dni krwi i światła gwiazd"

"Dni krwi i światła gwiazd" Laini Taylor

Drugi tom cyklu "Córka dymu i kości" autorstwa Laini Taylor. Początkowo trylogia okazała się tetralogią. Za dwa dni na polski rynek trafi (wreszcie!) pierwsza część trzeciego tomu o tytule "Sny bogów i potworów".  Nie jest to jedna z tych pozycji na którą rzucę się jeszcze w dni premiery, ale wiem, że długie, letnie i ciepłe wieczory są idealną porą na lekturę paranormal romance.

Zacznijmy od tego co widać już na pierwszy rzut oka, zanim jeszcze zacznie się czytać... Zacznijmy od fatalnej okładki. Nawet jeśli sama grafika ma coś w sobie to ilość napisów reklamowo-promocyjnych morduje cały jej urok.  Nie jestem pewna dlaczego, aż tyle słów trzeba było umieścić już na przedniej okładce. Nie podoba mi się. To jedna z tych pozycji, które szpecą biblioteczkę. 

Po drugie - jak to zwykle bywa w wypadku trylogii/tetralogii najlepiej czytać wszystko tomy jeden po drugim. Akcja drugiego tomu rozpoczyna się kilkanaście dni po wydarzeniach kończących "Córkę dymu i kości". Po przełamaniu rozwidlonej, magicznej kostki Karou dowiaduje się kim naprawdę jest i skąd pochodzi. Oraz kim była jej rodzina i dlaczego zniknęła. Dowiaduje się także jaką rolę w jej życiu odegrał Dealer Marzeń. Wściekła, samotna i zdradzona decyduje się kontynuować dzieło swojego przybranego ojca. Aby zdobyć niezbędne zęby okrada muzea historii naturalnej na całym świecie. Z kolei Akiva porusza niebo i ziemię (dosłownie) aby odnaleźć niebieskowłosą dziewczynę, narażając się na gniew rodzeństwa i zadzierając z kolejnymi wrogami. 

Mam wrażenie, że w drugiej części zwyczajnie więcej się dzieje. Choć zanim dojdzie do długo-wyczekiwanego spotkania pary głównych bohaterów zdążymy przeczytać około 2/3 powieści. Mimo to nie miałam wrażenie dłużyzny. Ani nie specjalnie wyczekiwałam romantycznego i pełnego napięcia momentu spotkania. Rozdziały i wątki dotyczące Karou były najlepiej wykreowane i najciekawsze. Dużo lepiej czytało mi się o buncie chimer i przystojnym żołnierzu-rebeliancie. Tak! Ziri! To właśnie ta postać i jej wpływ na rozwój finału tej historii zasługują na największe gratulacje! Trochę irytujące były rozdziały poświęcone przypominaniu czytelnikowi akcji z pierwszej części. Nie mam dziur w pamięci, wiem co czytałam. Nawet jeśli było to kilka miesięcy temu. A tutaj "wspominki" są dość obszerne i bardzo szeczegółowe.

Polecam fankom pierwszego tomu. Cała seria jest napisana z myślą o wielbicielkach paranormal romance. Z pewnością jest to jedna z bardziej oryginalnych powieści tego typu, choć aniołów i demonów mamy w literaturze aż nadto. Może pierwsza część miała w sobie więcej niewykorzystanych i zwyczajnie nowych pomysłów, za to druga część obfituje w rozwój akcji, szybkie tempo i kilka niespodziewanych zwrotów (Ziri!). Z pewnością zapewni kilka godzin dobrej zabawy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...