Przejdź do głównej zawartości

"Nasza część nocy" Mariana Enríquez

Powieść duszna, gęsta, przyprawiająca o zawrót głowy. Opasłe tomiszcze, które trudno zrozumieć i nie sposób polubić, choć jednocześnie trudno się od niej oderwać. "Nasza część nocy" złożona jest z sześciu części, które mocno się od siebie różnią - stylem, tempem, klimatem, bohaterem prowadzącym, stopniem przyswajalności.  Mimo różnic, wszystkie części opowiadają jedną historię. Losy tajemniczego Bractwa, które czci Ciemność, wywodzi się z Wielkiej Brytanii, jest zamieszane w polityczną zawieruchę panującą w Argentynie i wymaga od członków bezwzględnego poświęcenia.

Lektura bardzo satysfakcjonująca, choć wielu czytelnik nie przebrnie przez nieco chaotyczną narrację, fragmentaryczne przedstawienie świata, zaburzoną chronologię oraz apatycznego bohatera - Juana. 

Jedną z największym zalet tego monumentalnego dzieła jest plastyczność opisu. Klimat duszny, parny niczym lato w dżungli, atmosfera gęsta, pot aż klei się do skóry. Do tego makabryczne, nieraz obrzydliwe działania członków Bractwa, opisywane przez Enríquez bez zbędnego wdawania się w psychologią postaci, motywację oprawców za to z drobiazgowymi, sensualnymi opisami kolejnych rytuałów. Z tej powieść odór gnijących ciał wydobywa się nie raz, nie dwa.

Najbardziej spodobała mi się część prowadzona z punktu widzenia Rosario, matki Gaspara. Choć oddalona od Argentyny i horrorowych klimatów, to pełna jest akcji oraz świetnie przedstawia skomplikowane, toksyczne relacje panujące pomiędzy członkami Bractwa. Niewątpliwie, jednym z atutów tego tomiszcza jest powolnie odkrywanie kart. Minie wiele stron zanim czytelnik zdoła ogarnąć rozumem wszystkie wątki, powiązania pomiędzy czasoprzestrzeniami, postaciami, motywami. Najmniej jednak podobały mi się dwie części skupiona na Gasparze i jego przyjaciołach. Jednocześnie, to też te dwie całostki, które najtrudniej było mi zrozumieć ze względu na niedostatki w wiedzy na temat historii i polityki Argentyny. Żałuję ogromnie, że w powieści nie znalazły się przypisy lub posłowie, które rekonstruowałyby kontekst polityczno-kulturowy dla czytelnika z Europy.

Polecam czytelnikom ambitnym, wybrednym, których nie przerazi ani klimat rodem z horroru, ani zawiłość dziejów bohatera, a przede wszystkim rozmiar publikacji, który mógłby stać się narzędziem zbrodni. Powieść gęsta, duszna, trudna. Dopiero w połowie wciąga i zachęca do kontynuowania przeprawy przez losy Bractwa, Argentyny, rodziny opętanej żądzą nieśmiertelności. To z pewnością jeden z tych utworów, który nadwyręża czytelnika emocjonalnie i intelektualnie, ale pozostawia z uczuciem zwycięstwa nad historią niełatwą, makabryczną, obrzydliwą i pełną odniesień kulturowych znanych tylko Argentyńczykom.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...