Przejdź do głównej zawartości

"Pod taflą" Louise O'Neill

"Pod taflą" Louise O'Neill

Największe książkowe rozczarowanie tego roku! Gdyby nie niewielka liczba stron i stosunkowo duża czcionka nie skończyłabym tej powieści. Zamiast interesującego retellingu baśni o Małej Syrence otrzymałam stek bzdur, feministyczny bełkot i nieznośnie przerysowanych bohaterów! "Pod taflą" nie ma nic do zaoferowania zarówno nastoletnim, jak i dorosłym czytelnikom. Poza prześliczną okładką, która wabi kolorami powieść O'Neill niczym się nie wyróżnia. Jest nudna, a przeniesienie czasu akcji z czasów, w których powstała baśń Andersena do współczesności właściwie mija się z celem. Rzeczywistość, którą zaprezentowała autorka bardziej przypomina czasy średniowieczne niż XXI wiek.

Żaden z bohaterów nie jest autentyczny. Dotyczy to zarówno syren, trytonów i rusałek jak i ludzi z krwi i kości, którzy w drugiej połowie powieści stają się równie ważni. Każda postać jaka pojawia się w tej historii służy albo ukazaniu siły i okrucieństwa mężczyzn oraz bezradności i uległości kobiet. Najbardziej brakuje mi w tej powieści przełamania schematu. Gdyby pojawił się choć jeden mężczyzna ukazany jako postać pozytywna lub neutralna... Ewentualnie kobieta, która byłaby czymś więcej niż piękna wydmuszką wypełnioną bólem, żalem i strachem.

Mimo zawodu jaki sprawiło mi "Pod taflą" jestem bardzo ciekawa pozostałych powieści Louise O'Neill. Z pewnością sięgnę po nie, gdy opadnie złe wrażenie po feministycznym, skrajnie przerysowanym bełkocie, z którego składa się ta powieść. Sama akcja jest banalna i przewidywalna, co nie wynika z oczywistych nawiązań do "Małej syrenki" Andersena, ale z bardzo typowego prowadzenia narracji skupionej wokół bohaterki kierowanej przez inne postacie.

To nie jest dobra powieść, nie polecam nikomu, nawet miłośnikom retellingów i syrenek. Szczerze wierzę, że inni autorzy stworzą ciekawsze i głębsze opowieści inspirowane klasyczną baśnią. "Pod taflą" to głupiutka, banalna i całkowicie nieautentyczna psychologicznie historia bez przekazu i morału. Największą zaletą pozostaje, niestety, połyskliwa okładka.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...