Przejdź do głównej zawartości

"Serotonina" Michel Houellebecq

"Serotonina" to niejako kontynuacja "Uległości" i "Platformy", czyli moich ulubionych powieści z dorobku kontrowersyjnego francuskiego pisarza. Oczywiście, nie jest to kontynuacja w ścisłym znaczeniu. To inny bohater, inna historia. Ale czy tak bardzo inna? Można uznać, że Houellebecq pisze wciąż tę samą książkę. Te same tropy, motywy, wątki, a przede wszystkim ta sama problematyka. Jednak w "Serotoninie" idzie o krok dalej, pokazuje do czego prowadzą patologia współczesnego społeczeństwa. Warto podkreślić, że choć pokazuje konsekwencje, to nie proponuje żadnego rozwiązania. Nie ma remedium, nie ma nadziei, są tylko złudzenia, że miłość, używki czy podróże mogą pomóc.

Ktokolwiek uważa, że "Serotonina" stoi w kontrze do wcześniejszych utworów i jest równie radosna jak kolor okładki, chyba nie doczytał do końca. Nie mogę pojąć skąd panująca opinią (przez którą przez dwa lata zwlekałam z lekturą), jakoby Houellebecq był w tym utworze kimś innym (piewcą nadziei i miłości?) niż krytykiem zachodniego społeczeństwa. Z pewnością krytykiem jest, choć nieco opadłym z sił, widać, że przygniotły go kolejne patologia społeczne, które wszyscy biorą za coś naturalnego, czego świetną ilustracją jest fragment o Niemcu ornitologu. 

Choć o miłości jest tutaj wiele - może nawet więcej niż w poprzednich książkach - to jednak ostatnie strony sprowadzają każdego optymistę na ziemię. Ziemię brudną, pełną osób z marginesu, gdzie nawet antydepresanty nie pomagają, a jedynie pozwalają udawać, że wszystko jest w porządku.

To też najbardziej paryska powieść Houellebecqa. Miasto staje się siedliskiem zła, choć wycieczki za miasto udowadniają, że nie ma sensu w idealizowaniu sielskiego życia na wsi. Ostatnie sto stron to właśnie taki rozrachunek z obrazem swojskiej wsi, życia blisko natury, ucieczki przed problemami w dzicz. Paryż za to staję się metaforą Europy, wraz z mikro-marketami, kafejkami, luksusowymi hotelami, urzędnikami i prostytutkami. 

Gorzko, szczerze, boleśnie, piaskiem po oczach i bez pardonu. Nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak "Platforma" jednak jest to powieść bardzo dobra, dojrzała, czyta się płynnie. Właściwie, można ją pochłonąć na raz dzięki bardzo gawędziarskiej narracji oraz szczerości, która bije z każdej strony.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton

"Opowieści z piasku i morza" Alwyn Hamilton Dodatek do trylogii "Buntowniczka z pustyni" zawiera cztery nowele oraz wywiad z autorką. Wywiad jest taki sam jak wszystkie inne, które zamieszcza się w tłumaczonych powieściach. Kilka banalnych pytań, wspomnienia z dzieciństwa, gdybania i marzenia. Za to opowiadania są naprawdę ciekawe, ciekawsze niż w wielu innych dodatkach, które zdarzało mi się czytać. Szczególnie pierwsze z nich - o losach Ahmeda i Jina na morzu - było ciekawe, nie powielało treści znanych z trylogii, jednocześnie nie uczyniło z braci świętych, chodzących ideałów o nieskalanej reputacji. Drugie z opowiadań to uszczegółowiona historia, którą czytelnicy trylogii już znają. To losy matki Jina, która w pałacu sułtańskim poznaje swoją najlepszą przyjaciółkę, a później patrzy na jej śmierć. Ta nowela była najbardziej emocjonalna, choć nie wniosła wiele nowego do świata okrutnych sułtanów i walki o władzę. Trzecia historia skupia się na ka legendz