Przejdź do głównej zawartości

"Wilcze leże" Andrzej Pilipiuk

Z całą pewnością ostatnie tygodnie mojego czytelniczego życia należą do Pilipiuka. Nic więc dziwnego, że wreszcie skusiłam się na najmłodszy zbiór opowiadań Wielkiego Grafomana. Tym razem w moje łapki trafiło "Wilcze leże". To już dziewiąta antologia. Tak jak w dwóch poprzednich dominują w niej opowiadania o losach Roberta Stroma. Nie zabrakło też doktora Skórzewskiego - dwie, niedługie historie o polskim lekarzu wyjątkowo mocno przypadły mi do gustu. I dość zabawne "Promienie X" i wyjątkowo ciekawe opowiadanie "Ci, którzy powinni pozostać" wydają się być nieco odmienne od wcześniejszych, ale i mocniej zapadające w pamięć.

Najsłabsze jest chyba opowiadanie tytułowe, które (o dziwo) nie znajduje się, jak zwykle, na początku zbioru. "Wilcze leże" to opowieść o młodej, żydowskiej dziewczynie, która w czasie okupacji ucieka z miasteczka i skrywa się w lesie. Cały czas podczas lektury miałam wrażenie, że tak często spotykam się z podobnymi historiami, że tym razem po prostu to do mnie nie trafia. Ponadto mało porywające jest opowiadanie "List z wysokich gór". Całe szczęście wszystkie pozostałe historie są naprawdę dobre. Nawet niesamowicie krótka "Szafa" ujęła mnie całkowicie.
Okładka książki Wilcze Leże
"Wilcze leże" Andrzej Pilipiuk


W tym zbiorze niesamowicie ważne są ilustracje. Zwracają uwagę nie mniej niż same opowiadania i wyciągają z nich to co najlepsze. Mam wrażenie, że są bardziej trafione i lepiej dopasowane do humoru twórczości Pilipiuka niż było to w poprzednich antologiach. Choć sam zbiór opowiadań wydaje się być mniej nasączony sarkastycznym poczuciem humoru autora. Jest też jakby mniej fantastycznie. Mimo wilkołactwa i oddechu świętych, których oddech czuć na plecach ta antologia jest jakoś mniej przesycona fantastyką, niemożliwościami i magią. Mimo to czyta się naprawdę dobrze, lekko i z uśmiechem na ustach.

Najbardziej do gustu przypadły mi opowiadania o Stormie. Szczególnie pierwsze z nich - "Odległe krainy" oraz "Cmentarzysko Marzeń". Oba są oniryczne, a przez to delikatne, zwiewne i pełne magii, której trochę brakuje mi w tym tomie. Chciałoby się rzec, że są też urocze, ale czy można tak mówić o prozie autora książek o Jakubie Wędrowyczu? Może to po prostu Storm jest uroczy, mimo swych dziwactw, nawyków i starokawalerstwa.

Polecam miłośnikom Pilipiuka. To jedna z lepszych antologii jego autorstwa. Prawie tak dobra jak "Reputacja" i "Szewc z Lichtentrade". To też dobry tekst dla osób, które chcą dopiero wejść do "Światów Pilipiuka". Wyjątkowo mała ilość aluzji i wyjątkowo mało istotne nawiązania do wcześniejszych opowiadań zachęcają nowicjuszy do sięgnięcia po ten tom. Sympatycznie i dużo mniej strasznie niż zazwyczaj.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...