"Moja mroczna Vanesso" Cóż za rozczarowanie! Ktokolwiek uważa, że "Moja mroczna Vanesso" to współczesna "Lolita" jeszcze nie czytał tej pierwszej (albo i obu!). Najgorszą decyzją jaką podjęła autorka jest narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia tytułowej Vanessy, a nie jej dorosłego kochanka. Z tego powodu, powieść przypomina bardziej romansidło dla nastolatek. Główna bohaterka rozckliwia się nad znajomościami ze szkoły, byłą najlepszą przyjaciółką, przejmuje się strojem, ocenami, makijażem, kolegami... Drugą wadą tej powieści jest zbytnie rozciągnięcie fabuły w czasie. Zamiast skupić się na czasie, gdy tytułowa Vanessa jest nastolatką autorka dodaje rozdziały, w których bohaterka jest już po trzydziestce. Wydaje mi się, że te elementy znalazły się w powieści tylko po to, aby zwiększyć jej objętość. Niemniej, jestem przekonana, że większe skupienie się na romantycznej relacji pomiędzy Vanessą i profesorem literatury amerykańskiej. Oddałabym r...
Recenzje książek. Mordercza dawka ironii.