Przejdź do głównej zawartości

"Dzika jabłoń" Anna Łacina


Wiktoria ma prawie osiemnaście lat i jest przekonana o swojej dojrzałości i dorosłości. Jednak jej świat legnie w gruzach w Sylwestra, gdy zamiast świętować rocznice poznania ze swoim chłopakiem jest zmuszona szukać z nim kontaktu, a potem świętować samotnie. Jaki Nowy Rok, taki cały rok, więc już kilka dni później Wiki poznaje przyczynę zniknięcia chłopaka i sama także postanawia zniknąć. Wyjeżdża z rodzinnego Gniezna i wsiada w pierwszy lepszy pociąg, chcąc uciec jak najdalej od swoich myśli. W ten sposób trafia do małej miejscowości na Dolnym Śląsku, a akcja nabiera rumieńców.

Powróciłam do Serii z kropką po wielomiesięcznej przerwie i to za sprawą kolejnej powieści Anny Łaciny. Tym razem wzięłam się za "Dziką jabłoń", która czeka już blisko dziesięć miesięcy, aż się zlituje. Zlitowałam się. I co? I przez pierwsze 50 stron byłam w ciężkim szoku. Jedna z moich ulubionych polskich autorek serwuje mi "Modę na sukces" w wersji papierowej?! Aż sprawdzałam, czy aby na pewno to ta sama Anna Łacina. Na całe szczęście melodramatyczny początek ustąpił dużo ciekawszej fabule dziesięć stron dalej...

"Dzika jabłoń" Anna Łacina
Czym dalej w las tym... Lepiej. Początek jest naprawdę niemrawy, ciekawej robi się, gdy Wiki wyjeżdża. Początek ratuje jedynie stałe zagrania autorki - dwie równoległe, ale połączone ze sobą narrację. Historia Wiki przeplata się z losami jej dużo starszej siostry Marty. Choć nie polubiłam żadnej z dziewczyn, to dzięki skakaniu z miasta do miasta, od siostry do siostry akcja nabierała tempa nawet w nudniejszych momentach, a ja przypominałam sobie wrażenia z lektury tak dobrych książek jak "Czynnik miłości" lub "Miłość pod Psią Gwiazdą".

Jednak końcówka była najlepsza. Wątki narastały i splatały się ze sobą w dziwny sposób, aby na koniec przypominać sagę rodzinną jak w "Rupieciarni na końcu świata" Agaty Mańczyk (która też została wydana w Serii z kropką). "Dzika jabłoń" jest jedną z najkrótszych powieści Łaciny, więc lektura nie zajmie więcej niż jedno deszczowe popołudnie i wieczór przy kominku. Czyta się bardzo szybko, uwielbiam rodzimy klimat i sporą dawkę wiedzy, którą autorka przemyca w swoich powieściach. Tym razem zafundowała czytelnikom lekcje geologii oraz historii XX wieku. Jak zwykle Łacina oczarowała mnie lekkością pióra i urokiem męskich bohaterów.

Najchętniej rzuciłabym się teraz na kolejną powieść autorki wydaną w serii z kropką, czyli "Niebo nad pustynią" i po cichutku licząc na połączenie światów obu tych powieści (tak jak miało to miejsce z powieściami Łaciny z serii "Tylko dla dziewczyn"). Polecam każdemu kto potrzebuje oddechu i uśmiechu. Lekka, miła lektura. Nie porusza tak mocno jak "Czynnik miłości", ale to kawał dobrej powieści z marnym początkiem i zaskakującym finałem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...