Przejdź do głównej zawartości

"Sny bogów i potworów. Część 2" Laini Taylor

Bardzo różnorodna i nierówna pod względem stylu książka. Polski wydawca zdecydował się na wydanie ostatniego tomu trylogii Laini Taylor w dwóch częściach. W dodatku, w dość dużym odstępie czasowym. Akcja drugiej części rozpoczyna się dokładnie w chwili, w której przerwana została narracja z pierwszej. Jeśli nie czyta się jednej części za drugą może to być kłopotliwe. Niektóre istotne szczegóły ulotniły się z mojej głowy przez te kilka miesięcy. Początek jest umiarkowanie ciekawy. Daleko tu do wybujałej fantazji autorki z pierwszego tomu, gdzie ujęła mnie postać Karou i wykreowany świat chimer. Potem robi się dużo ciekawiej. Za to finał (wyróżniony graficznie w powieści jako trzecia część) znów jest mało pasjonujący. 

"Sny bogów i potworów. Część 2" Laini Taylor
Najdziwniejszym elementem fabuły jest fakt, że postać Karou przestała być najważniejsza. Mamy sporo rozdziałów, w których niebiesko-włosa dziewczyna nie pojawia się ani razu. Za to narracja skupia się głównie na Zuzannie, Elizie, Liraz lub innych aniołach. Miła odmiana. Zwłaszcza, że całą trylogia zaliczana jest do nurtu paranormal romance... Trochę mało tego romansu w romansie. Dużo mniej niż w innych tego typu historiach. Sporo mitologii i kreacji świata chimer. Autorka bardzo skupiła się, aby całość była spójna i wiarygodna. Posłużyła się do tego postacią Elizy, która tak zaintrygowała mnie w pierwszej części. 

Końcówka jest bardzo... uduchowiona. Całość przesycona jest motywem wiary, bóstw i religii. Ale epilog osadza się właściwie tylko na tym motywie, reszta to ozdobniki i dodatki. Nie wiem co o tym sądzić. Na pewno nie spodziewałam się tego, czytając pierwszy tom. Jest to bardzo dojrzałe i zapewne ciekawsze niż ewentualny opis sielanki głównych bohaterów. Wszystkie rozpoczęte wcześniej wątki zazębiają się, nie ma niewyjaśnionych spraw i postaci, które nie doczekały się zakończenia. Owszem, ta uduchowiona końcówka ma rysy kompozycji otwartej. Są tu niedopowiedzenia i zapowiedź przyszłości, która niebawem nadejdzie. Ambitnie jak na fantastyczny romans skierowany do nastolatek. 

Ostatnio odczuwam lekkie zmęczenie seriami. Na nowo zakochałam się w historiach jednotomowych. I z tego powodu bardzo cieszę się, że to już koniec. Polubiłam Eretz i inne światy wykreowane przez Taylor. Dobrze czułam się w uniwersum aniołów, chimer i życzeń, oraz ofiar składanych z bólu. Dawno nie spotkałam tak oryginalnej, natchnionej i jednocześnie spójnej wewnętrznie przestrzeni. Mam nawet wrażenie, że trochę nie doceniałam tego typu powieści dla młodzieży. Pod warstewką uczuć między (na ogół) ślicznymi dziewczątkami i przystojnymi młodzieńcami ze skrzydłami i super-mocami kryją się bardzo ciekawe i różnorodne wizje światów. Jednak kolejny tom  byłby już niepotrzebny. W podziękowaniach autorka zaznacza, że to już koniec i nic więcej nie planuje. 

Przez dłużyzny i lekkie zmęczenie wywołane ciągłymi opisami brzydoty stryja Akivy oraz anielskich oddziałów ta część jest trochę gorsza niż pierwsza. W tej części zabrakło również Ziriego. Autorce nie przeszkadzało skakać po planach fabularnych za innymi postaciami, jednak do młodego Kirina wróciła dopiero pod koniec powieści. Raczej nie sięgnę po tę część ponownie. Najlepszym tomem był pierwszy - pełen zaskoczeń i nowych postaci. Największym atutem trzeciego tomu jest postać Elizy. Zaskakująca, interesująca i ciekawa.  Polecam tym, którzy zakochali się w "Córce...", ale drugi tom ich zawiódł. Całą trylogię polecam wielkim fanom ambitniejszym wersjom paranormal romance

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...