Przejdź do głównej zawartości

"Szukając Kopciuszka" Colleen Hoover

"Szukając Kopciuszka" Colleen Hoover



Istnieje duża szansa, że moja recenzja będzie prawie tak długa jak sam e-book, ponieważ dodatek do serii "Hopeless" ma  niewiele ponad sto stron. Niestety nie został wydany w tradycyjny sposób. Jeśli ktoś bardzo chce poznać historię Daniela i jego Kopciuszka musi polubić elektroniczne książki choć na jeden wieczór (tak jak ja). Zacznijmy od tego, że aby w pełni zrozumieć tę nowelkę trzeba znać OBIE książki z serii. Tak, tak, wiem, że "Losing Hope" to ta sama opowieść, ale opowiedziana z innego punktu widzenia. I właśnie z tego powodu głównego bohatera "Szukając Kopciuszka" - Daniela - poznajemy dopiero podczas lektury drugiej części. A kim jest tytułowy Kopciuszek?

To autorka zdradza nam pod koniec historii, ale z pewnością fani serii zorientują się, kim jest tajemnicza dziewczyna, która skradła Danielowi serce w pomieszczeniu na miotły... O tak! Najpiękniejsze z uczuć, motyw przewodni tej opowieści rodzi się w szkolnej kanciapie na miotły! Czyż to nie romantyzm w czystej formie? Cóż, mnie ten pomysł nie ujął. Nie jestem pewna intencji autorki. To miało być... Zabawne? Romantyczne? Zaskakujące? Dziwaczne? Jak dla mnie było to głupiutkie i w dziecinny sposób naiwne. Któż normalny zacznie całować się w ciemności z zupełnie obcą osobą, nie włączając światła i nie pytając nawet o imię? Wybaczcie, nie kupuję tego. Może sama wlezę do jakiegoś szkolnego kantorka i poczekam, aż wpadnie tam tajemniczy nieznajomy, który rozpali mnie do czerwoności swoimi pocałunkami? Skoro to tak oczywiste, że nastolatkowie obściskują się z obcymi pomiędzy urokliwy mi mopami...  Po co komu pytania o imię, wiek...

Część dwa i pół (jak to kosmicznie brzmi) jest... INNA. Znacząco różni się od poprzednich części. Mimo tytułu nie ma tu żadnej baśniowości. Styl pisania, sposób narracji, a nawet dobór słownictwa przypomina mi bardziej inną powieść tej autorki - "Pułapkę uczuć".  Zapewne po części wynika to z doboru postaci - Kopciuszek i Daniel są dość podobni to pary z "Pułapki uczuć". Ponad to większa część opowieści jest dość beztroska. Nie ma tu tragedii i traum z dzieciństwa jak w "Hopeless". Za to więcej tu śmiechu, dowcipów i przekomarzania się jak w "Pułapce...". Cały czas nie opuszczało mnie wrażenie, że autorka pragnie rozgrzeszyć główną bohaterkę. Tak troszkę usprawiedliwiać w oczach czytelnika. Autorka chyba chce udowodnić, że to jednak wartościowa i dobra dziewczyna, która czasem myśli o czymś innym niż chłopakach. Nie jestem pewna, czy ta misja zakończyła się sukcesem. W moich oczach Kopciuszek raczej mało ma z księżniczki w szklanych pantoflach, a więcej z lekkomyślnej, wiejskiej dziewki. 

Mimo tych różnic wciąż uważam, że to dobra pozycja. Może wynika to z mojej gorącej miłości do tej serii? Nie da się ukryć, że sama należę do gorących fanów "Hopeless", więc miałam niemałą uciechę mogąc poznać dalsze losy Sky i Holdera. Nawet z drugiej ręki. Nawet jeśli to tylko szczątkowe informacje. Nawet jeśli główny wątek nie przypał mi do gustu i wciąż poddaję w wątpliwość kuriozalność początku tej historii. Może krótka forma uratowała tę mocno naciąganą i nieprawdopodobną opowieść? Z pewnością, gdyby autorka rozciągnęła narracja o kolejne sto stron   nie udałoby mi się pożreć tej nowelki "za raz".

A teraz porozwodzę się nad okropieństwem tej przesłodzonej okładki. Jest fatalna, przesłodzona, obrzydliwa i niesmaczna. Chyba dobrze, że jej nie wydrukowano. Aż strach trzymać takie lukrowe cudo na półce. Tanie harlequiny kupowane w kioskach miewają lepsze okładki! Litości! Nawet jeśli kolorystycznie nawiązuje do pozostałych części, tak ilość cukru jest obezwładniająca i całkowicie nie pasuje to wysublimowanych i estetycznych okładek "Hopeless" oraz "Losing Hope".

Polecam? No tak. Niech będzie. Szału nie ma, żadnej części ciała nie urwało mi podczas lektury. Nie wywarło na mnie takich emocji jak oczekiwałam po poprzednikach. Ale nie jest źle. Da się czytać. nawet zaśmiać w paru momentach. Taka odskocznia od smutnych i poważnych lektur. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Przekleństwo Odi" Maite Carranza

Prawie rok upłynął od chwili, gdy przeczytałam drugi tom trylogii "Wojna Czarownic". A blisko dwa lata upłynęły od momentu, w którym skończyłam pierwszą część. Dlaczego? Nie, to nie tak, że wydawnictwo zwlekało z wydaniem. Nie, autorka nie pisała kolejnych tomów wybitnie długo. Wszystkie trzy tomy trafiły pod mój dach w jednej chwili, w jednej paczce. Zakochałam się w okładkach i hiszpańskim pochodzeniu autorki. Potem sięgnęłam po pierwszy tom i... Zawiodłam się. Całkowicie. Po roku, w chorobie i z nadmiaru wolnego czasu sięgnęłam po drugi. I byłam zachwycona. Jednak wciąż bałam się, że trzeci tom będzie porażką. Cóż, nie myliłam się. Skończyłam go czytać właściwie z przyzwoitości.  "Przekleństwo Odi" Maite Carranza Anaid to wybranka z przepowiedni matki O. Pół Omar, pół Odish ma otrzymać berło i zakończyć trwającą od tysiącleci wojnę między czarownicami. Jednak istnieje ryzyko, że wybranka stanie się przeklętą. A to za sprawą tytułowego przekleństwa Od...

"Maybe Someday" Colleen Hoover

"Maybe Someday" Colleen Hoover Nie mam pojęcia, czy ta książka bardziej mnie rozczarowała czy zirytowała. To z całą pewnością najbardziej przereklamowany tytuł tego roku. Nie szkoda mi gotówki tylko ze względu na przyjemna dla oka okładkę. Choć... Być może po prostu za wiele sobie po niej obiecywałam, a dostałam coś, co jest poniżej normy? Nawet nie zacznę porównywać tego tytułu do serii "Hopeless". To dzień do nocy. Jedno co mogę z całkowitą pewnością powiedzieć o tej pozycji, to fakt, że "może kiedyś" znajdzie się ktoś komu przypadnie ona do gustu. Zanim rozpocznę wyliczankę, rzeczy, które mnie zirytowały pokrótce przybliżę fabułę... Ridge i Sydney są sąsiadami. Ona mieszka z najlepszą przyjaciółką, On z najlepszym przyjacielem i jego jędzowatą dziewczyną. Ona ma życie jak z bajki - studia i pracę oraz faceta, którego kocha i chce spędzić z nim resztę życia. On ma blokadę twórczą. Jest muzykiem, choć od trzech miesięcy nie skomponował w cało...

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki Literackie puzzle. Rozsypane, uporządkowane bardziej poprzez ilustracje niż poprzez numerację rozdziałów. Kilkoro głównych bohaterów, kilka planów czasowych. Kalisz i Warszawa, małe miasto kontra stolica. Olga, Klemens, Igor, rodzice Klemensa i wielki nieobecny tej opowieści - Marcin, brat Igora. Najbardziej brakowało mi w tym tekście Igora. Autor jednak częściej skupia uwagę na Oldze i Klemensie, czyli typowej przedstawicielce swojego pokolenia oraz nietypowym dorosłym dziecku, zafascynowanym balonami. Gdy tylko zaczęłam czytać opowieść o Klemensie w mojej głowie pojawiła się "Poczwarka" Terakowskiej - także opowiadającej o niepełnosprawnym umysłowo dziecku i jego rodzicach. "Poczwarki" szczerze nie znoszę, sądzę, że to opowieść, która rodzi (powiela?) dziesiątki szkodliwych stereotypów. Powieść Małeckiego próbuje dystansować się względem tych stereotypów, jednak nie w pełni się to udaje. Szczególnie w rozdziałach,...