"Zakon drzewa pomarańczy", czyli fantastyka dla początkujących i niezaawansowanych Smoków tyle co kot na płakał, za to kobiet zachowujących się jak rozkapryszone dziewczynki pod dostatkiem. Z pewnością, powieść Shannon to dla mnie spore rozczarowanie, jednak wynika to przede wszystkim z promocji. Kolejne recenzja, akcje promocyjne czy nawet opis na okładce nie ostrzega czytelnika, że to opowieść prosta, by nie rzecz banalna, skierowana do młodszego odbiorcy. Ba! Powieść przez pewien czas też obiecuje, że będzie rasowym fantasy dla odbiorcy, który nie jedno już czytał i widział. Tymczasem, gdzieś koło dziesiątego rozdziału autorka zrezygnowała z rozmachu jaki ma początek książek. Porzuca troje z czworga bohaterów, aby skupić się na Ead, która jest taka sama jak tuzin innych bohaterek z powieści dla młodzieży. Z potężnego świata podzielonego na Zachód i Wschód istotny staje się tylko jeden zamek, jedna komnata, a z czasem tylko jedno łoże... Książka Shannon zyskuje dużo, gdy pr...
Recenzje książek. Mordercza dawka ironii.